Autor tekstów i perkusista kapeli, która obchodzi 35-lecie istnienia, mówił że zespół w czasach PRL musiał borykać się z wieloma trudnościami. Były tym większe, że teksty piosenek uderzały w panujący system.
Grabowski mówił, że wąskie grono dziennikarzy zaczęło pisać pochlebnie o Dezerterze, ale głównie były to krytyczne oceny. - Prasa nas głównie szkalowała. Pisali, że nie potrafimy śpiewać, jesteśmy degeneratami – mówił perkusista.
Jednocześnie zjawisko punk rocka zaczynało się stopniowo przebijać, ze względu na świeżość i dużą energię. - Była energia i pomysł na to, w każdym mieście był dobry zespół – wspominał Grabowski.
Mówił, że w tamtych czasach niemal niemożliwym dla takiej kapeli, było wydanie płyty. - Żeby nagrać płytę został wymyślony konkurs dla młodych talentów. Zwycięzcy mieli dostać taką możliwość, my zajęliśmy trzecie miejsce i dostaliśmy możliwość nagrania jednego singla – mówił Grabowski. - Był problem co nagrać, bo nasze teksty były antypaństwowe, skierowane przeciw PRL – dodał.
Ostatecznie do cenzury trafiło dwanaście kawałków zespołu. - Cenzor z dwunastu przepuścił cztery. W tym piosenki, których byśmy nigdy się nie spodziewali, jak np.: „Spytaj milicjanta” – mówił członek zespołu.