Historia PRL: Bracia Kowalczykowie i zamach w Opolu

W nocy z 5 na 6 października 1971 roku w auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu wybuchła bomba. Skonstruowali ją i podłożyli bracia Ryszard i Jerzy Kowalczykowie (Przypominamy tekst z października 2011).

Aktualizacja: 06.10.2017 12:28 Publikacja: 06.10.2017 00:01

Jerzy i Ryszard Kowalczykowie przed tablicą pamiątkową

Jerzy i Ryszard Kowalczykowie przed tablicą pamiątkową

Foto: Reporter

Następnego dnia w opolskiej auli miała się odbyć uroczystość nagrodzenia milicjantów, którzy niezwykle krwawo pacyfikowali protesty na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku.

 

Akademia się nie odbyła. Wybuch całkowicie zniszczył aulę, zapadły się dach i podłoga. Nikt nie ucierpiał. – Zaraz po tych wydarzeniach pomyślałem nawet, że może im się uda i władze ich nie złapią – wspomina Henryk Wujec, dawny opozycjonista i współpracownik KOR. Braci Kowalczyków szybko jednak zatrzymano. Jerzemu postawiono zarzut przeprowadzenia ataku terrorystycznego i początkowo skazano na karę śmierci. Ryszardowi zarzucono pomoc przy konstruowaniu bomby i skazano na 25 lat więzienia.

 

– Wymierzona przez sąd kara przekroczyła wszelkie granice – uważa Wujec i wspomina liczne protesty. – Włączyli się do nich Wisława Szymborska, Jacek Kuroń i wiele innych osób – wylicza. Dzięki temu Jerzemu Kowalczykowi karę śmierci zamieniono na 25 lat wiezienia. Ale środowiska opozycjonistów walczyły o uwolnienie braci. Ostatecznie wyszli na wolność dopiero w połowie lat 80. W już wolnej Polsce nie powiodła się kasacja ich wyroku. Wniosek został odrzucony przez Sąd Najwyższy.

 

W 2010 roku czyn Kowalczyków upamiętniono tablicą wmurowaną w Gdańsku obok pomnika Poległych Stoczniowców. Umieszczenia tablicy odmówił natomiast Uniwersytet Opolski. Zaprotestowali bowiem związkowcy służb mundurowych. Wczoraj, w 40. rocznicę wydarzeń, tablica ufundowana przez indywidualnych darczyńców została poświęcona w opolskim kościele Franciszkanów. – Teraz schowamy ją do szafy – ubolewa Jerzy Łysiak z Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej, jednego z organizatorów imprezy.

 

Zdaniem Henryka Wujca wydarzeniom z 1971 roku należy się upamiętnienie. – To był akt terroru, czego nie popieram, ale postępowanie Kowalczyków rozumiem. Wtedy nie było innej drogi, opozycja dopiero zaczynała się organizować, a Kowalczykowie chcieli przeciwstawić się gloryfikowaniu zomowców, którzy brali udział w pacyfikacji robotników – podkreśla Wujec.

Następnego dnia w opolskiej auli miała się odbyć uroczystość nagrodzenia milicjantów, którzy niezwykle krwawo pacyfikowali protesty na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku.

Akademia się nie odbyła. Wybuch całkowicie zniszczył aulę, zapadły się dach i podłoga. Nikt nie ucierpiał. – Zaraz po tych wydarzeniach pomyślałem nawet, że może im się uda i władze ich nie złapią – wspomina Henryk Wujec, dawny opozycjonista i współpracownik KOR. Braci Kowalczyków szybko jednak zatrzymano. Jerzemu postawiono zarzut przeprowadzenia ataku terrorystycznego i początkowo skazano na karę śmierci. Ryszardowi zarzucono pomoc przy konstruowaniu bomby i skazano na 25 lat więzienia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?