Gender lepszy niż Powstanie Warszawskie

- Obecne rozwiązania zniechęcają nas do zajmowania się sprawami polskimi, a w ten sposób pozbawiamy się możliwości kształtowania naszego społeczeństwa - mówi Zbigniew Osiński, historyk i informatolog z UMCS w Lublinie.

Aktualizacja: 17.07.2015 17:40 Publikacja: 16.07.2015 20:58

Powstańcy warszawscy

Powstańcy warszawscy

Foto: Domena publiczna, Tadeusz Bukowski

Rzeczpospolita: Eksperci alarmują, że dotacje z Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki nie są przyznawane na badania istotne z punktu widzenia polskiej humanistyki, a raczej na tematy, które aktualnie są modne. Jak ocenia pan programy, którymi państwo wspiera polską humanistykę?

Prof. Zbigniew Osiński: Problem z przyznawaniem tych środków wynika z tego, że wyżej oceniani są ci humaniści, którzy publikują za granicą, najlepiej oczywiście w języku angielskim. A w przypadku humanistyki, by mieć szansę na takie publikacje, trzeba się zajmować kwestiami, które są modne za granicą. Ci, którzy bazują na polskich źródłach i zajmują się polskimi sprawami, nie mają szans na systematyczne publikowanie na Zachodzie. Lepiej więc zajmować się historią Francji czy gender niż Powstaniem Warszawskim.

Kto recenzuje wnioski zgłaszane do programów grantowych?

Naukowcy o tzw. uznanym autorytecie, czyli ci, którzy mieli szanse publikować na Zachodzie. Przypuszczam, że oni też preferują takie tematy, jakimi sami się zajmują. Stąd większość badań, którym przyznawane są granty, np. z Narodowego Centrum Nauki, nie dotyczy spraw polskich i nie wymaga badania polskich źródeł. Dokładnie to samo dzieje się teraz z Narodowym Programem Rozwoju Humanistyki. Niestety, badacze zajmujący się sprawami stricte polskimi są na z góry straconych pozycjach.

Recenzje pisane są anonimowo. Jak ocenia pan to rozwiązanie?

W powszechnym mniemaniu najgorsze w całym tym procesie recenzyjnym jest właśnie to, że jest on kompletnie anonimowy. Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej, w którym aktywnie działam, rekomenduje pełną jawność wszelkich procedur recenzyjnych. Recenzenci powinni pod swoimi opiniami podpisywać się imieniem i nazwiskiem. Po prostu w środowisku naukowym słychać już zbyt wiele zastrzeżeń do tego, jak recenzowane są wnioski...

Czego dotyczą te zastrzeżenia?

Nie chcę mówić o innych, więc opowiem o jednym ze swoich wniosków. Chciałem badać relacje pomiędzy PZPR a Służbą Bezpieczeństwa. Nikt tego jeszcze szczegółowo nie zbadał. Dostałem anonimową recenzję, że w papierach zgromadzonych w IPN nie ma już sensu się więcej babrać, a ten temat może i zainteresuje Polaków, ale nie zainteresuje nikogo za granicą... Takie recenzje uznaję za co najmniej nieuczciwe. Obecne rozwiązania zniechęcają nas do zajmowania się sprawami polskimi, a w ten sposób pozbawiamy się możliwości kształtowania naszego społeczeństwa. Niedługo naprawdę będzie można powiedzieć, że humanistyka do niczego nie jest potrzebna...

—rozmawiał Michał Płociński

 

Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii