Od trzech miesięcy krakowscy prokuratorzy badający wypadek premier Beaty Szydło bez skutku szukają kluczowych świadków – kierowcy i pasażera auta, które stało za seicento Sebastiana K., domniemanego sprawcy wypadku. – Sytuacja, z jaką się spotkaliśmy w tym śledztwie, zwróciła uwagę na istnienie luki prawnej w zakresie obowiązku zeznawania świadków – uważa Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Dziś taki świadek jest bezkarny, bo kodeks postępowania karnego nie przewiduje żadnych dolegliwości za niezgłoszenie się do organów ścigania. – Taka postawa sprawia, że wiedza prokuratury na temat przebiegu zdarzenia i jego okoliczności nie jest kompletna i nie pozwala na zrealizowanie zasady prawdy materialnej – dodaje prokurator Dratwa.
Z tego powodu nie rozwiązano np. sprawy zaginięcia w 2010 r. 29-letniej Iwony Wieczorek z Sopotu. „Mężczyzna z ręcznikiem", jak go nazwano, mógł być ostatnią osobą, która widziała Iwonę żywą. Mimo apeli, publikacji portretu opartego na zapisie monitoringu i poszukiwań, mężczyzny nie odnaleziono. – Do dziś nie zgłosił się do prokuratury – mówi Tatiana Paszkiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Na apel śledczych w Kwidzynie głuchy pozostał naoczny świadek wypadku w Sierakowicach – rowerzysta, jadący drogą. Najpierw sprawę przeciwko pijanemu policjantowi umorzono.
– Świadek się nie zgłosił, ale udało się nam jednak zebrać inne dowody, które wystarczyły, by skazać policjanta – mówi Tomasz Trzeciak, szef kwidzyńskiej prokuratury.