Aleksiej i Jewgienij R. na prostytucji co najmniej 250 kobiet w ciągu 13 lat zarobili zaledwie 55 tys. zł – twierdzi małopolska Prokuratura Krajowa, która oskarżała Ukraińców będących przez lata pod niespotykaną ochroną polskich służb. Dzięki niej mogli latami prowadzić na Podkarpaciu agencje towarzyskie i handel ludźmi – ich konkurencję rozbiło CBŚ.

Agencje braci R. mieli odwiedzać wpływowi klienci, rzekomo tam nagrywani. Jedną z taśm miał widzieć – jak twierdzi – były agent CBA Wojciech J. Uważa, że nagrań jest więcej, są na Ukrainie i mogą służyć do szantażu. CBA zarzuca mu kłamstwo.

„Rzeczpospolita" za zgodą Sądu Okręgowego w Tarnowie poznała akty oskarżenia i wyroki skazujące braci R. oraz dziewięciu członków ich grupy – bez uzasadnienia (utajniono je). R. kupowali kobiety, głównie z Ukrainy, za 300 USD. Suma dochodów z seksbiznesu podanych w akcie oskarżenia jest zadziwiająco niska – to tylko 55 tys. zł do podziału w grupie. Czy zysk był jedynym motywem jej działalności, czy może główny profit stanowiła sieć wpływowych klientów, których można było szantażować?

Zastanawiają też niezwykle niskie wyroki wydane na członków grupy (od sześciu miesięcy do 1,5 roku), a także zastosowanie wobec braci R. nadzwyczajnego złagodzenia kary, o które prokurator może wnioskować tylko wtedy, gdy przestępca ujawni organom ścigania „istotne", „nieznane dotychczas" okoliczności.