W sobotę, w czasie zjazdu klubów „Gazety Polskiej”, minister zdrowia Adam Niedzielski przekonywał, że szczepienie jest obowiązkiem patriotycznym. - Patriotyzm to nie jest tylko kwestia rozumienia historii, wspominania i eksponowania tych wartości, które nas historycznie jednoczą. To walka o siłę naszego kraju. Uważam, że zaszczepienie się jest aktem patriotyzmu - mówił.

W niedzielę ze słowami Niedzielskiego zgodził się dr Konstanty Szułdrzyński. Członek Rady Medycznej przy premierze podkreślił dodatkowo, że szczepienie to także „obowiązek względem własnej rodziny i społeczności”. - Myślę, że w sytuacji, gdzie większość naszych obywateli uważa się za chrześcijan, to jest to również chrześcijański obowiązek, wynikający z miłości do bliźniego i respektowania piątego przykazania: nie zabijaj - mówił w Polskim Radiu 24.

- Jeśli nie chcemy wracać do tego, co było w zeszłym roku np. jesienią, to musimy się szczepić. Nie ma innego rozwiązania - dodał.

Dr Szułdrzyński podkreślił brak w Polsce solidarności społecznej. - Każdy szczepi się wtedy, kiedy jemu to przyniesie korzyść. Jeśli nie ma choroby dookoła, bo obecnie rzeczywiście jest mało przypadków, to wówczas zastanawiamy się, po co się szczepić: po co mi szczepionka na nieistniejącą chorobę? W momencie, gdy choroba już się pojawi, wówczas przyjdzie większa ochota na szczepienia - stwierdził. Ale „szczepienie się wtedy, gdy rozpocznie się kolejna fala, to o wiele za późno”.

- Wiemy, że dominujący zaczyna być wariant Delta, którego zakaźność jest tak ogromna, że wystarczy kilka sekund kontaktu, żeby złapać infekcję - zauważył, dodając, że „ten wirus rozprzestrzenia się z szybkością pożaru lasu”.