Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zamknięcie cmentarzy na Wszystkich Świętych (od 31 października do 2 listopada) z powodu pandemii Covid-19. Późne ogłoszenie tej decyzji spotkało się z protestami przedsiębiorców i sprzedawców kwiatów i zniczy oraz władz miast, które poniosły koszty organizacji ruchu przycmentarnego. Problemy mieli jednak także ci, którzy groby chcieli odwiedzić. Wiele osób zdecydowało się, by jeszcze w piątek wieczorem udać się na groby bliskich, przed zapowiedzianym na północ zamknięciem nekropolii.

Ale bramę cmentarza przy ul. Kurczaki w Łodzi zamknięto już o godz. 22.00. Nie zorientowało się w tym 12 osób, odwiedzających wówczas groby, a pracownicy cmentarza nie sprawdzili przed zamknięciem, czy wszyscy wyszli.

Uwięzieni zadzwonili pod numer alarmowy, a dyżurny straży pożarnej zadysponował na miejsce zastęp ratowników - informuje „Dziennik Łódzki”, dodając, że najczęściej strażacy w takich sytuacjach podstawiają uwięzionym drabinę, ale tym wyposażeni byli w klucze.