- Jest do bani (dosł. This sucks - red.). Naprawdę, naprawdę tak jest - mówił Trudeau pytany o zmęczenie Kanadyjczyków epidemią i obowiązującymi obostrzeniami w czasie konferencji prasowej.
Reuters zauważa, że dotychczas Trudeau starał się zapewniać Kanadyjczyków, że jego rząd zarządza kryzysem epidemicznym najlepiej jak potrafi.
- To, co przeżywamy, to straszna narodowa tragedia. Rodziny tracą swoich najbliższych. Musimy wiedzieć, że będzie więcej tragedii - przyznał premier Kanady.
W Quebecu, w drugiej pod względem liczby zakażeń koronawirusem prowincji Kanady, w poniedziałek przedłużono obowiązywanie zakazaniu działania barów, siłowni i restauracji serwujących posiłki na miejscu m.in. w Montrealu.
Quebec jest najciężej dotkniętą pandemią prowincją Kanady - w ciągu ostatniej doby wykryto tam 963 zakażeń i 19 zgonów na COVID-19.
- Mój 6-letni syn spytał mnie kilka tygodni temu: Tato, czy COVID-19 będzie na zawsze? - mówił Trudeau dodając, że było "frustrujące" to, że musiał powiedzieć dziecku, iż w tym roku nie może w Halloween zbierać cukierków od sąsiadów.
Trudeau dodał, że jeśli Kanadyjczycy nie będą "bardzo, bardzo ostrożni" wówczas w święta Bożego Narodzenia niemożliwe może być organizowanie dużych, rodzinnych spotkań.
- To będzie ciężka zima. Ale wiosna i lato nadejdą i będą lepsze - podsumował Trudeau.