Chodzi o obchody 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej na placu Piłsudskiego, gdzie  uczestniczący w składaniu wieńców politycy PiS nie stosowali się do obowiązujących w kraju nakazów dotyczących epidemii: nie zachowywali odpowiednich odległości między sobą, nie mieli żadnych zabezpieczeń, poruszali się w zwartej grupie.

- Trzeba po prostu zbadać, czy prawo obowiązuje wszędzie, czy są takie miejsca jak plac Piłsudskiego, które są wyłączone dla określonych osób - stwierdził Jacek Wilk w Polsat News. - Polacy obserwując te obrazki z 10 kwietnia zadają sobie proste pytanie: to jest zagrożenie, czy go nie ma? Mamy przestrzegać procedur czy nie? 

Poinformował, że w poświąteczny wtorek złoży oficjalne powiadomienie, a od inspekcji sanitarnej będzie oczekiwał odpowiedzi na pytanie, czy politycy PiS naruszyli obowiązujące wszystkich Polaków normy dotyczące zapobiegania rozprzestrzeniania się epidemii, Jeśli okaże się, że tak, będzie oczekiwał wymierzenia kar.

 - Co by się wydarzyło, gdyby rzeczywiście doszło do zarażenia się w jednym miejscu premiera, kilku ministrów konstytucyjnych, faktycznej głowy państwa, europosła i jeszcze paru innych osób? Państwo byłoby sparaliżowane - mówił Jacek Wilk.