Manolo Gabbiadini: prześladuje mnie myśl, że mogłem zarażać ludzi

Po tym, jak u Daniele Ruganiego z Juventusu wykryto koronawirusa, kolejne pozytywne przypadki pojawiły się lawinowo. Jednym z nich był Manolo Gabbiadini, który udzielił bardzo ważnego wywiadu dziennikowi "La Gazzetta Dello Sport" i być może wielu ludziom - nie tylko we Włoszech - otworzy oczy, jak ważną inicjatywą jest akcja #zostajewdomu - zauważa Onet.

Aktualizacja: 21.03.2020 16:07 Publikacja: 21.03.2020 16:01

Manolo Gabbiadini: prześladuje mnie myśl, że mogłem zarażać ludzi

Foto: Wikimedia Commons (Steve Hogg/CC BY 2.0)

- Wieczorem 10 marca poczułem się gorzej. Położyłem się do łóżka, ale źle spałem, ciągle się kręciłem. Po nocy zmierzyłem sobie gorączkę, termometr pokazał 37,5. Żona zasugerowała mi, że powinienem zrobić wymaz, ponieważ mamy w domu dwójkę małych dzieci. Dwa dni później wszystko było już w porządku, podniesionej temperatury nie miałem już od dłuższego czasu. Po południu zadzwonił do mnie lekarz i powiedział, że jestem "pozytywny". Nie spodziewałem się takiego wyniku, skoro wszystko już było OK. Spytałem, czy żartuje, ale był poważny - opisuje Gabbiadini, dodając, że pewne myśli nie dają mu spokoju.

- Gdybym poczekał dodatkowy dzień, na pewno nie zrobiłbym wymazu, ponieważ czułem się już bardzo dobrze i być może, kupując owoce, nieświadomie zainfekowałbym starszego pana. Ta myśl mnie prześladuje i powoduje, że dużo się zastanawiam. Zrozumiałem, że istnieje wiele zakażonych osób, które nawet o tym nie wiedzą, jasne się stało, że tę bitwę da się wygrać tylko poprzez siedzenie w domu. Nie jestem politykiem i nie mam takich narzędzi, ale prawdopodobnie zamknięcie wszystkiego na 15 dni byłoby słuszne. Kiedy to wszystko wreszcie się skończy, znów będziemy się cieszyć naszymi pięknymi Włochami - dodaje Gabbiadini.

Słowa włoskiego piłkarza współgrają z relacjami innych zakażonych, jak choćby Ruganiego i Blaise'a Matuidiego. Oni też przekonywali, że cały czas czuli się świetnie i nic nie świadczyło o tym, że noszą w sobie wirusa.

Gabbiadini jest pewny, że walkę z zarazą można wygrać jedynie odpowiedzialnością. - Czasami gubimy się w głupich rywalizacjach o wszystko, ale zdarzają się sytuacje, w których musimy być zjednoczeni i silniejsi niż wcześniej. Musimy postępować zgodnie z wytycznymi, aby pokonać wirusa. Musimy to zrobić dla nas, dla naszych rodzin i lekarzy, którzy poświęcają się dla całej ludności. Ich ofiara nie może pójść na marne - mówi cytowany przez Onet.

I dodaje: - W tej chwili cała nasza czteroosobowa rodzina jest zamknięta w domu, bo takie jest prawo. Robimy zakupy on-line, także w aptekach. Nie zmienię tego przez 14 dni, jestem pewien, że to jedyna droga.

Piłkarz Sampdorii nie ma pojęcia, w jaki sposób doszło u niego do zakażenia. To kolejny dowód, że może się to zdarzyć w każdej chwili, dlatego akcja #zostajewdomu jest absolutnie konieczna. - Trudno było przewidzieć, że aż tak rozprzestrzeni się ta epidemia. My piłkarze jesteśmy cały czas w autobusie, w hotelu, mamy kontakt z ludźmi, których nie znamy, ale nie zastanawiasz się, kto może być nosicielem wirusa. Nie mam pojęcia, kiedy ja się zakaziłem - wyznaje.

W tej chwili Serie A jest zawieszona i trudno przewidzieć, kiedy uda się wznowić rozgrywki. Włochy są w tej chwili najbardziej dotkniętym przez pandemię krajem na świecie, nawet w Chinach było mniej zgonów. W tej sytuacji gra w piłkę schodzi na drugi plan. - W tej chwili priorytetem jest zdrowie. Ostatni mecz przeciwko Weronie był absurdem. Byliśmy w hotelu, kiedy zobaczyliśmy, jak duże problemy są z rozpoczęciem meczu Parma - SPAL. Zakładaliśmy, że nie zagramy. Ale zarządzenie było inne, więc pojechaliśmy na stadion i rozegraliśmy to spotkanie w ciszy. Nie umiem być teraz szczęśliwy. Pochodzę z Bergamo i martwię się o "moją" ludność. Dziś nikt tam nie wychodzi na zewnątrz, a gdy ludzie otwierają okna, słyszą jedynie karetki. Moi rodzice na szczęście mają się dobrze, nie ruszają się z mieszkania. Pamiętajmy, byśmy wszyscy tak robili. Myślmy o lekarzach pracujących w szpitalach, których sytuacja każdego dnia robi się coraz cięższa i bardziej niebezpieczna - kończy Manolo Gabbiadini.

- Wieczorem 10 marca poczułem się gorzej. Położyłem się do łóżka, ale źle spałem, ciągle się kręciłem. Po nocy zmierzyłem sobie gorączkę, termometr pokazał 37,5. Żona zasugerowała mi, że powinienem zrobić wymaz, ponieważ mamy w domu dwójkę małych dzieci. Dwa dni później wszystko było już w porządku, podniesionej temperatury nie miałem już od dłuższego czasu. Po południu zadzwonił do mnie lekarz i powiedział, że jestem "pozytywny". Nie spodziewałem się takiego wyniku, skoro wszystko już było OK. Spytałem, czy żartuje, ale był poważny - opisuje Gabbiadini, dodając, że pewne myśli nie dają mu spokoju.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786