Dlatego też bardzo dobrze, że we wtorek – po raz pierwszy w swej kadencji – Andrzej Duda zdecydował się zaprosić do Pałacu Prezydenckiego liderów opozycji. Bo też moment jest wyjątkowy. Konflikt o kontrolę nad TK wzniecony przez PO, a rozdmuchany przez PiS, doprowadził do stanu, jakiego w najnowszej historii nie było.
Znaleźliśmy się o krok od katastrofy – sytuacji, gdy Prawo i Sprawiedliwość oraz Platforma wybrały po pięciu swoich sędziów Trybunału, których druga strona nie uznaje. Ponieważ nie ma wyższej władzy konstytucyjnej od TK, sytuacja ta byłaby patowa – brakowałoby instytucji, która mogłaby rozstrzygnąć, jaki skład ma Trybunał. Nikt nie byłby w stanie rozsupłać plątaniny kruczków prawnych, zastosowanych przez polityków PO i PiS. A więc TK, fundamentalna instytucja w demokracji, w praktyce przestałby działać.