PiS ogłosiło podczas konwencji w Kadzidle na Kurpiach program dopłat do rolnictwa (z pieniędzy UE), ochrzczony natychmiast przez internatów mianem Krowa+. 500 zł na krowę i po 100 zł na tucznika, pod warunkiem że będą chowane w warunkach spełniających ekologiczne normy. Żartom nie było końca – a to, że nauczyciele mają teraz po dwie krowy hodować, by wyjść na swoje, a to, że za tydzień PiS ogłosi specjalne dopłaty do kotów... Ale pojawia się też kilka poważnych pytań, a przede wszystkim jedno: dlaczego partia rządząca gorzej traktuje nauczycieli i pracowników szkół niż hodowców bydła i trzody?

Cała sekwencja rządowych propozycji wygląda na celowe działania mające zachęcić związki do strajku. Spóźnione negocjacje, obrażanie szefa ZNP i samych związkowców, próby organizowania dywersji poprzez NSZZ Solidarność, wreszcie szumnie zapowiedziany „społeczny pakt dla oświaty", który zawiera propozycje tak oburzające całe środowisko, że nawet Ryszard Proksa, przewodniczący „S" i jednocześnie radny PiS, był zmuszony nazwać je ochłapami. A na koniec wyznaczenie rozmów ostatniej szansy na godz. 19 w niedzielę i nieprzedstawienie nauczycielom propozycji rządu na piśmie, mimo że mieli je otrzymać, by się przygotować do rozmów. Widocznie sam rząd traktuje swoje propozycje jako teatr cieni, którego jedyną funkcja jest przedstawienie jakiegokolwiek pretekstu swemu elektoratowi, by wciąż mógł wierzyć PiS. Sobotnie krowy przypieczętowały tylko ten serial i thriller negocjacyjny.

Skąd się bierze we władzy ten upór? PiS położyło chyba krzyżyk na nauczycielach. Nie liczy na ich głosy i poparcie. Na wsi za to ma o co walczyć. Mimo widowiskowych protestów AgroUnii nie odzwierciedla ona nastrojów na wsi. Rolnicy to grupa większa i politycznie mocniej zróżnicowana. W dodatku można im dołożyć z programów unijnych na ekologiczną hodowlę, co jest świetnym interesem, tym bardziej że w wielu obórkach na Kurpiach na prawdziwej ściółce hoduje się po kilka tuczników, zdrowo utytłanych i ekologicznie pachnących.

Na pozór więc kalkulacja PiS jest słuszna: rolników jest w Polsce więcej. Ale czy wystarczająco wielu z nich pójdzie do wyborów i zagłosuje na PiS? A czy po drugiej stronie równania dopisano rodziny nauczycieli? A rodziców uczniów? Być może partia rządząca liczy na to, że nawet jeśli teraz niewielu rodziców jest wściekłych z powodu strajku, to za tydzień, poszukując nieustannie opieki dla dzieci, będą mieli ochotę utopić nauczycieli w łyżce wody. Jeśli tak, to strategia prowokowania ich do strajku może się opłacić.

A co z uczniami i rodzicami? Cóż. Jedni jeszcze nie głosują, a drudzy dostają 500+, więc powinni zagłosować na obecną władzę.