„Fakt” sugeruje, że w PiS panuje obecnie nastrój lekkiej paniki, ponieważ istnieją podejrzenia, że poseł Pięta „nie był jedyny”, a bohaterka afery wyraża rozgoryczenie, że ataki na nią są tak zajadłe, a ona przecież chciała tylko „angażować się w dobrą zmianę”. W dodatku na poniedziałek zapowiadane są dalsze rewelacje.

Choć mechanizm pojawienia się pani Izabeli w środowisku PiS pozostaje tajemnicą i właściwie każda wersja jest możliwa, to przyznać trzeba, że jej wizerunek jako nowej erotyczno-politycznej celebrytki, jest dość niespójny. Z politykiem PiS sprawa jest prosta: konserwatywny, wrogi wobec najmniejszego rozluźnienia obyczajów i zajadły przeciwnik jakiegokolwiek odchodzenia od narodowo-katolickiej normy, zgodnie z relacją „Faktu” nie tylko zdradzał żonę, ale jeszcze zamierzał się z nią rozstać, kochance załatwić pracę w państwowej spółce i wszystko to unurzać w demograficznym sosie. Czyli – klasyka. A ona?  Nie jest niewinnym, uwiedzionym dziewczęciem. Nie jest też kapłanką dobrej zmiany, gotową do poświęceń w imię historycznej misji. Nie wygląda także na to, by była prawdziwą Matą Hari. Wizerunek tej bohaterki jest niekonsekwentny, a co za tym idzie – nieudany. Nagie zdjęcia modelki nie pasują do pikiety pod biurem Rzecznika Praw Obywatelskich w proteście przeciw zbytniemu liberalizmowi. Bo ktoś, kto oficjalnie wyznaje konserwatywne zasady i powołuje się na przykazania, to jeśli grzeszy – czyni to raczej w ukryciu i stara się by nikt o tym nie wiedział. Tak jak pan poseł.

Coś więc tu nie pasuje… I to właśnie jest wyraźną zapowiedzią, że możemy się spodziewać jeszcze wielu interesujących newsów na temat tej pani.  Jeżeli bowiem udało się jej – jak mówi prawicowa TV Republika – omotać „jednego z najbardziej ideowych posłów PiS”, to kto wie, czego się jeszcze dowiemy.