Krzysztof Adam Kowalczyk: Wyrób debatopodobny

Fatalne pytania, marginalizacja kluczowych w czasie pandemii i kryzysu problemów, takich jak służba zdrowia czy gospodarka, zepchniętych przez prowadzącego na szary koniec – tak wyglądał spektakl w TVP niesłusznie nazwany debatą prezydencką.

Aktualizacja: 18.06.2020 05:30 Publikacja: 17.06.2020 23:10

Krzysztof Adam Kowalczyk: Wyrób debatopodobny

Foto: Fotorza/ Robert Gardziński

Wychowałem się w PRL w czasach, gdy zamiast produktów zakładów Wedel pojawiały się w sklepach – a i to tylko okazjonalnie – tzw. wyroby czekoladopodobne. W środę wieczorem miałem wrażenie déja vu – oglądałem w TVP wyrób debatopodobny.

Pierwsza i być może ostatnia debata kandydatów w wyborach prezydenckich była mocno rozczarowująca. Wydawałoby się, że w czasie największego od dziesięcioleci kryzysu gospodarki jej stan będzie tematem numer jeden, TVP zaplanowała go jednak w czwartym, przedostatnim bloku pytań. W czasie największej od stu lat pandemii pytanie o zdrowie było… ostatnie (sic!).

Numerem jeden – przecierałem oczy – było pytanie sprzed pięciu-sześciu lat: czy przyjmować uchodźców? Temat numer dwa – czy można przygotowywać do I komunii na lekcjach religii w szkole – był aktualny, ale 27 lat temu, gdy zawierano konkordat.

Gdyby kandydaci nie odrywali się od planu narzuconego przez TVP, nie dowiedzielibyśmy się wiele o ich stosunku do służby zdrowia czy takich problemów gospodarczych jak np. poziom podatków (tu wybrzmiewała mantra „obniżać” akurat w czasie, gdy rząd potężnie zadłuża kraj na programy pomocy, co zwiastuje podatkowe podwyżki).

Nawet gdy wreszcie padło pytanie gospodarcze, to okazało się mocno nie na czasie: przyjąć euro czy zostać przy złotym. Nie na czasie, bo kryzys zamknął okno możliwości w tej sprawie, nad czym jako zwolennik integracji europejskiej ubolewam.

Prezydent Duda odpowiedział na nie echem swojego mentora z Nowogrodzkiej: euro tak, ale dopiero wtedy, gdy Polacy będą zarabiali tyle, co w najbogatszych krajach Unii. Czyli – realistycznie – w najlepszym przypadku w czasach moich wnuczków, o ile się kiedykolwiek narodzą. W zasadzie najbliższej zdefiniowania stanu spraw był tu Trzaskowski, choć jego odpowiedź uznaję za wybicie na aut („ani Polska, ani Unia nie są na to przygotowane”).

Wydawałoby się, że pytanie o zdrowie dotyczyć będzie kluczowego problemu jego finansowania, np. wysokości składek na NFZ. Zamiast tego usłyszeliśmy oczywistość: „czy Polska powinna kupić szczepionkę, jeśli uda się ją stworzyć za pieniądze Unii i czy szczepienie powinno być obowiązkowe”. Wydawałoby się, że w świecie śmiertelnie przerażonym pandemią odpowiedź powinna brzmieć "dwa razy tak". Zamiast tego – z małymi wyjątkami (np. prezydent Duda: kupić, ale szczepienie dobrowolne, jak na grypę) usłyszeliśmy chór antyszczepionkowców, wśród których rej wodził Krzysztof Bosak, który swoje „dwa razy nie” uzupełnił kuriozalnym zakazem wypowiadania się pracowników ochrony zdrowia o pandemii. Jeśli rozkład poglądów przeciętnych Polaków choć trochę zbliżony jest do tego, co o szczepieniu myśli większość kandydatów, Covid-19 ma przed sobą w naszym kraju całe lata świetności.

Po godzinie słuchania chaotycznych pytań i siłą rzeczy nieuporządkowanych wystąpień kandydatów nie mam wrażenia, bym poznał ich poglądy na kluczowe dziś problemy. Stracona okazja. Świetnie to oddał komentarz Kosiniaka-Kamysza: „układający pytania musiał mieć niezły odlot. Trzeba wrócić na planetę, do Polski”. Tak, koniecznie wróćmy na ziemię, dlatego mam prośbę do Polsatu i TVN o szybkie zorganizowanie prawdziwej dyskusji kandydatów na prezydenta. Namiastki nam się przejadły jeszcze w PRL.

 

Wychowałem się w PRL w czasach, gdy zamiast produktów zakładów Wedel pojawiały się w sklepach – a i to tylko okazjonalnie – tzw. wyroby czekoladopodobne. W środę wieczorem miałem wrażenie déja vu – oglądałem w TVP wyrób debatopodobny.

Pierwsza i być może ostatnia debata kandydatów w wyborach prezydenckich była mocno rozczarowująca. Wydawałoby się, że w czasie największego od dziesięcioleci kryzysu gospodarki jej stan będzie tematem numer jeden, TVP zaplanowała go jednak w czwartym, przedostatnim bloku pytań. W czasie największej od stu lat pandemii pytanie o zdrowie było… ostatnie (sic!).

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację