Wyhamowują inwestycje w wartym 66 mld zł Krajowym Programie Kolejowym. Nie tylko przez rosnące koszty materiałów, ale coraz większe problemy z ich dostępnością i brak pracowników. W rezultacie firmy budowlane chcą więcej pieniędzy za realizację kontraktów, niż może wydać zarządzająca infrastrukturą spółka PKP Polskie Linie Kolejowe (PKP PLK). To sprawia, że oferty w przetargach są wyższe od kosztorysu inwestora już nie o 20–30 proc., ale przebijają go dwu-, a nawet trzykrotnie. W rezultacie postępowania są unieważniane, co przeciąga procedury i opóźnia rozpoczęcie prac budowlanych.
W czwartek PKP PLK unieważniły przetarg na polepszenie dojazdu pociągów do portu w Gdyni. Dwaj oferenci zaproponowali ceny przebijające zaplanowany kosztorys (1,11 mld zł) o 730–840 mln zł. Także w czwartek unieważniono dwa przetargi na poprawę dostępu do portu w Gdańsku. W jednym, na który przeznaczono 209,1 mln zł, najtańsza oferta została wyceniona na 411,2 mln zł, a najdroższa – na 511 mln zł. W drugim najdroższy oferent przebił kosztorys (547,7 mln zł ) niemal dwukrotnie, a najtańszy o ponad połowę. To jednak nic w porównaniu z unieważnionym w sierpniu postępowaniem na roboty na liniach 57, 923 i 6, mające przygotować objazd dla modernizacji trasy Małaszewicze – Jedwabny Szlak. Tu oferta przekroczyła limit o 170 proc.
Pękają kolejne bariery
– Od 3–4 miesięcy praktycznie we wszystkich dużych przetargach wartych powyżej 100 mln zł oferty przebijają kosztorys od 50 do nawet 300 proc. – twierdzi Piotr Kazimierowski, szef branżowego portalu Magazyn Kolejowy. Takie sytuacje zdarzają się również w mniejszych postępowaniach: jedyna oferta na projekt „transportowych węzłów integrujących" na terenie Chojnic i Człuchowa (61,4 mln zł) była droższa od zaplanowanego przez PKP PLK kosztorysu aż 3,5-krotnie.
Kolej twierdzi, że panuje nad sytuacją. – Korekty Krajowego Programu Kolejowego są robione na bieżąco, by podpisywać umowy w przetargach, gdzie są uzasadnione przekroczenia kosztorysu – wyjaśnia Ireneusz Merchel, szef PKP PLK.