Pożar, który wybuchł 8 listopada w północnym hrabstwie Butte, uznano za najtragiczniejszy w historii stanu Kalifornia. Do 12 listopada zginęło co najmniej 31 osób, w tym dwie w innej części Kalifornii, gdzie też się paliło. Zniszczonych zostało 6,5 tysiąca domów i ćwierć tysiąca obiektów fabrycznych i handlowych. To wstępne szacunki. Straty będą liczone w miliardach dolarów. Prezydent oskarżył władze stanowe o złe zarządzanie lasami. Gubernator odparł, że nawet najlepsze nie powstrzyma ocieplenia klimatu, któremu Trump zaprzecza, przyczyniając się do tragedii.

Pożar ogarnął teren o powierzchni 45 tys. hektarów. Najbardziej ucierpiało 26-tysięczne miasteczko Paradise u stóp Sierra Nevada. Jego centrum przestało istnieć. ©? — d.z.