Już po drugim kwartale 2018 roku widać było, że zakaz handlu w niedziele mógł być dla największej w Polsce sieci handlowej bolesnym przeżyciem. Sprzedaż LfL (like for like, czyli w sklepach porównywalnych) wzrosła bowiem tylko o 0,6 proc, podczas gdy w I kwartale rosła aż o 8,6 proc. Nakładał się jednak na to również kalendarz – czyli zagęszczenie niedziel bez handlu w kwietniu (na początku miesiąca była Wielkanoc). Analitycy byli jednak wówczas spokojni i nie prognozowali specjalnych spadków tempa wzrostu Biedronki.
Wraz ze zbliżającym się ogłoszeniem wyników Jeronimo Martins za III kwartał analitycy Haitong Bank tracą jednak pewność.
- Przewidujemy, że LfL Biedronki zwolni z 4,5 proc. w I półroczu do 1,8 proc. w III kwartale głównie z powodu niższej inflacji koszyka i większego wpływu zakazu handlu w niedziele – powiedział serwisowi dlahandlu.pl Filip Rosa, analityk Haitong Banku.
Przyznali przy tym, że nie doceniali wpływu zakazu handlu i obniżyli prognozy wzrostu sprzedaży LfL w 2018 z 5 do 3,4 proc., a w 2019 z 4 do 3,1 proc. Na zmiany prognoz wpłynęły zmiany zaobserwowane w handlu w lecie – Polacy częściej dokonywali zakupów impulsowych i byli mniej wrażliwi na ceny. Wzrosła też sprzedaż małych detalistów, którzy byli w stanie przejąć część zakupów w niedziele.
Biedronka nie byłaby jedyną siecią odczuwającą boleśnie zakaz handlu w niedziele – na negatywny wpływ na wyniki skarżyło się polskie Tesco. W efekcie brytyjski detalista rozważa nawet możliwość opuszczenia Polski w bliżej nieokreślonej przyszłości.