Reklama

Czerwona gospodarka: Miękki lockdown nie wywoła kryzysu

Objęcie 70 proc. populacji Polski czerwoną strefą epidemiczną będzie miało negatywny wpływ na gospodarkę, ale takiego kryzysu, jak w II kwartale br., nie będzie.

Aktualizacja: 16.10.2020 13:33 Publikacja: 16.10.2020 10:42

Czerwona gospodarka: Miękki lockdown nie wywoła kryzysu

Foto: AFP

W czwartek polski rząd zaostrzył reżim epidemiczny, m.in. obejmując 152 powiatów (dotąd 38), w tym wszystkie największe miasta, tzw. czerwoną strefą, w której dodatkowo wprowadził nowe restrykcje. To oznacza m.in., że od soboty w powiatach zamieszkanych przez 70 proc. ludności kraju w sklepach pojawią się limity liczby klientów, nie będzie można organizować imprez okolicznościowych, a szkoły ponadpodstawowe i wyższe będą nauczały w trybie zdalnym. W całym kraju zamknięte będą baseny, aquaparki i siłownie.

Czytaj także: Czerwone strefy dobiją polską gastronomię

„Skutek gospodarczy wprowadzonych ograniczeń będzie w naszej ocenie znacznie mniejszy niż wiosenny lockdown" – ocenili w piątkowym raporcie ekonomiści z banku PKO BP. Jak dodali, gospodarcze konsekwencje zaostrzonych ograniczeń łagodzone będą przez Tarczę Antykryzysową i Tarczę Finansową, których środki nie zostały jeszcze wyczerpane.

„Skutki ekonomiczne wprowadzonych obostrzeń będą mniej dotkliwe niż lockdownu wprowadzonego wiosną, jednak wyraźnie wpłyną na ścieżkę wychodzenia z kryzysu" – napisali ekonomiści z banku Millennium.

Czytaj także: Polacy rzucili się na złoto. Zakupy mogą się podwoić

Reklama
Reklama

„Większość z tych działań ma ograniczone w skali kraju skutki gospodarcze – dotyczą bowiem branż funkcjonujących przy znacznie niższym popycie lub będących po zakończeniu sezonowych spiętrzeń. Z tego względu wkład sektorów usługowych (w tym np. rozrywki i gastronomii) do spadku PKB będzie mniejszy niż ok. 2,5 pkt. proc. w II kwartale. Całkowity zakaz prowadzenia działalności dotyczy przy tym wąskiego wycinka gospodarki" – ocenili z kolei w piątkowej analizie ekonomiści z banku Pekao.

„Ograniczenie konsumpcji jednak nastąpi, po części ze względu na decyzje samych konsumentów o zaniechaniu aktywności. Widzimy pierwsze tego sygnały w danych dotyczących transakcji kartami płatniczymi. Tryb zdalny dla szkół w obecnej formie nie powinien znacząco wpłynąć na podaż pracy, ale należy liczyć się z tym, że w kolejnym kroku obejmie on szkoły podstawowe i przedszkola (mówił o tym sam premier). Powiększy to oczywiście koszty ekonomiczne" – dodali.

Analitycy z Pekao przypominają jednak, że tąpnięcie PKB w II kwartale było w dużej mierze konsekwencją załamania popytu zagranicznego i administracyjnego ograniczenie handlu. „Żaden z tych czynników obecnie nie występuje" – oceniają.

W II kwartale PKB Polski zmalał o 8,2 proc. rok do roku (albo 8,9 proc. w ujęciu kwartał do kwartału). Te dane za tydzień mogą jednak zostać zrewidowane. W III kwartale, jak przeciętnie szacują ekonomiści, PKB wzrósł w stosunku do poprzedniego kwartału, a tym samym jego spadek w ujęciu rok do roku wyhamował do około 3 proc.

Obecnie, jak oceniają ekonomiści, w IV kwartale należy się liczyć ze spadkiem PKB w stosunku do III kwartału. To zaś sprawi, jak szacują analitycy z Pekao, że PKB zmaleje w ujęciu rok do roku o 4 proc., a nie o 2 proc., jak zakładali jeszcze na początku października.

Analitycy z banku Millennium podkreślają, że ich prognoza zakładająca spadek PKB w tym roku o 3,5 proc. pozostaje aktualna. Dotąd należała ona jednak do pesymistycznych. Na przełomie września i października uczestnicy konkursu „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego przeciętnie przewidywali, że polska gospodarka skurczy się w br. o 2,9 proc.

Reklama
Reklama

Ekonomiści zgodnie podkreślają jednak, że znacznie większa rewizja będzie potrzebna w przypadku prognoz na 2021 r. Jeszcze dwa tygodnie temu przeciętnie przewidywali, że polska gospodarka urośnie w przyszłym roku o 4,3 proc. Obecnie ta prognoza wydaje się zbyt optymistyczna.

Analitycy z mBanku już w piątek ogłosili, że w ich ocenie wzrost PKB w 2021 r. wyniesie 3,8 proc., zamiast 4,9 proc., jak oceniali dotąd.

„Reżim epidemiczny jest wprowadzany na początku okresu sprzyjającego zakażeniom i w przeciwieństwie do marcowych ograniczeń, perspektywa powrotu do w pełni normalnego funkcjonowania gospodarki jest znacznie bardziej oddalona" – podkreślają ekonomiści z Pekao.

Analitycy z banku Morgan Stanley zauważyli, że w takich okolicznościach zwiększa się prawdopodobieństwo dalszego łagodzenia polityki pieniężnej w Polsce. W ich ocenie Rada Polityki Pieniężnej może zacząć rozważać obniżenie stóp procentowych poniżej zera. Od maja stopa referencyjna NBP wynosi 0,1 proc.

Gospodarka
Oto gwaranci wielkiej pożyczki dla Ukrainy. Niemcy na czele, ale jest i Polska
Gospodarka
Lider na tle regionu
Gospodarka
Polacy nie wierzą w Polskę wśród najbogatszych państw świata
Gospodarka
Unia sięgnie po więcej rosyjskich pieniędzy. Jest nowy plan
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Gospodarka
Prof. Dani Rodrik: Europa jest przystankiem w pół drogi
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama