Spytaliśmy kilkunastu analityków i zarządzających o prognozy dla złotego na koniec roku. Po wyliczeniu średnich okazuje się, że właściwie nie odbiegają zbyt mocno od obecnych kursów dolara, euro i franka. Ale to tylko dlatego, że prognozy są dość mocno rozbieżne.

Na to, że okres do końca roku na rynku walutowym upłynie bardzo spokojnie, liczy Konrad Białas, ekonomista DM TMS Brokers. Jego zdaniem na koniec roku za dolara zapłacimy 3,61 zł, euro będzie kosztować tyle, co teraz, z kolei franka kupimy kilka groszy taniej. Znacznie większymi optymistami wobec złotego są Marek Rogalski, analityk DM BOŚ, a także (jeśli chodzi o franka) Mateusz Namysł, analityk Raiffeisena Polbanku. Według Rogalskiego włoska burza nie powinna nadmiernie zachwiać złotym, a ze strony Fedu nie powinno być niespodzianek odnośnie do podwyżek stóp procentowych. – Czarnymi łabędziami mogą być Turcja, a także brexit, niemniej w pierwszym przypadku nie wydaje się, aby problemy związane ze złymi kredytami w tamtejszych bankach wypłynęły już teraz, a w drugim – politycy ostatecznie nie dopuszczą do gospodarczej katastrofy, jaką byłby scenariusz „no deal brexit" – przekonuje Rogalski. Według Rogalskiego euro na koniec roku będzie kosztować 4,26 zł, dolar 3,59 zł, a frank 3,7 zł.

Podobne zdanie o złotym ma Przemysław Kwiecień, ekonomista XTB. Zwraca uwagę, że końcówka roku zwykle jest mocna w wykonaniu złotego. Zgadza się z nim Łukasz Wardyn z CMC Markets. Najwięcej optymizmu płynie jednak z prognoz Alberta Trąpczyńskiego z Efix DM. Jego zdaniem dolar do końca roku spadnie do 3,57 zł.

Są też bardziej pesymistyczni eksperci. Kamil Maliszewski z DM mBanku wśród największych zagrożeń dla złotego wymienia grudniową podwyżkę stóp procentowych w USA, napięcia wokół Włoch oraz brexitu, a także słabość GPW.