Nie przyniosło rozstrzygnięcia wczorajsze posiedzenie Konferencji Przewodniczących w Parlamencie Europejskim. Ustalono wstępnie, że Pakiet Mobilności byłby głosowany na Sesji Plenarnej w marcu. Jednak w przyszłym tygodniu planowane jest kolejne spotkanie Przewodniczących na którym sprawa ta będzie jeszcze dyskutowana.

W ramach Pakietu procedowane są 3 akty prawne: o delegowaniu kierowców, czasie ich pracy oraz kabotażu. Podczas ostatniego głosowania komisji TRAN 10 stycznia posłowie przyjęli tylko propozycję dotyczącą nowej regulacji wykonywania kabotażu. Trzy nowelizacje powinny być procedowane równocześnie, dlatego prace nad PM znalazły się w impasie.

Tymczasem blisko stu eurodeputowanych z Bułgarii, Polski, Rumunii i Węgier w liście do przewodniczącego PE Antonio Tajaniego wskazało na łamanie procedur w PE przy pracach nad Pakietem i brak pewności w jaki sposób te prace powinny się toczyć. Uważają, że sprawę procedowania PM powinna najpierw rozstrzygnąć Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego.

Europosłowie zaapelowali jednocześnie do przewodniczącego PE Antonio Tajaniego o odroczeni prac na Pakietem do następnej kadencji parlamentu. – To bardzo dobra propozycja, bowiem prace nad Pakietem Mobilności wymagają chłodnego namysłu – uważa prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. Podkreśla, że do tej pory dyskusja nad Pakietem koncentrowała się na zagadnieniach w rzeczywistości niezwiązanych z poprawą warunków socjalnych kierowców pracujących w transporcie międzynarodowym. – Dyskusja ujawniła, że celem niektórych państw UE jest wyeliminowanie przewoźników z Europy Środkowo-Wschodniej z rynku zachodnioeuropejskiego i zablokowania możliwości swobodnego świadczenia usług.

Transport nie przystaje do dyrektywy o delegowaniu i nawet jeśli potrzebna jest debata o warunkach wykonywania przewozów międzynarodowych w UE, to niezbędna jest rozwaga. No i okres przejściowy dla przedsiębiorców, bo inwestycje w tabor wiążą nas z bankami na długie lata – przypomina Buczek.