Teoretycznie, początek tygodnia na warszawskiej giełdzie można uznać za udany. W poniedziałek WIG20 zyskał bowiem ponad 0,8 proc. Problem w tym, że znowu uwaga inwestorów skupiła się na nielicznych firmach. Gwiazdą była JSW, której papiery podrożały o 34 proc. Dodatkowo trzeba pamiętać, że w poniedziałek wolne mieli inwestorzy w Stanach Zjednoczonych. Jest to o tyle istotne, gdyż ostatnio na Wall Street mamy do czynienia z coraz większą presją podaży. Nieobecność Amerykanów została więc idealnie wykorzystana przez byki w Warszawie. Pytanie co będzie, jak Wall Street wróci do handlu? Czy dzisiejsza sesja również przyniesie wzrosty?

Początek notowań daje ku temu nadzieje. WIG20 na dzień dobry znalazł się 0,4 proc. nad kreską. Oczywiście pytanie czy byki pójdą za ciosem pozostaje otwarte.

Na rynkach azjatyckich mieliśmy mieszane nastroje. Zyskiwał m.in. Kospi, który rósł około 0,6 proc. Dzięki udanej końcówce notowań wzrosty zanotował też japoński Nikkei225, który urósł 0,8 proc. Kolor zielony widać też było w przypadku indeksu Shanghai Composite, który przed zamknięciem notowań zyskiwał 0,6 proc.

Dzisiejszy kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszcza inwestorów. Kluczowy będzie więc powrót Amerykanów do handlu. Tak jak zostało wspomniane wcześniej indeksom na Wall Street ostatnio zajrzało w oczy widmo większej przeceny. Jeśli scenariusz ten się zmaterializuje może się to negatywnie odbić na notowaniach w Europie.

Po wczorajszym umocnieniu wracam dzisiaj do słabości złotego. Nasza waluta traci zarówno w stosunku do euro, jaki dolara. Euro kosztuje 4,44 zł, zaś dolar 3,76 zł.