Pary często z różnych względów rezygnują z formalizacji swojego związku, co widać w danych Głównego Urzędu Statystycznego. W 2018 r. zawarto 192 tys. małżeństw, co daje średnio 5 sformalizowanych związków na 1000 osób. I choć liczby te są wyższe niż jeszcze pięć lat temu, kiedy odnotowano jedynie 180 tys. małżeństw, to są znacznie niższe od tych sprzed 30 lat. W 1990 r. aż 255 tys. par zdecydowało się powiedzieć sobie oficjalnie „tak”. Życie na kocią łapę nie jest dziś zjawiskiem nadzwyczajnym, ale okazuje się, że nadal może komplikować niektóre sprawy, w tym np. wzięcie kredytu hipotecznego.

Zazwyczaj małżeństwa mają tę „przewagę" nad parami żyjącymi bez sformalizowanego związku, że ich dochody jak i koszty utrzymania są liczone wspólnie. Są też uzależnione od liczby osób w gospodarstwie domowym, czyli m.in. liczby dzieci na utrzymaniu. To niezwykle istotne w całym procesie kredytowym, ponieważ koszty utrzymania gospodarstwa, obok wysokości zobowiązań, mają główny wpływ na zdolność kredytową klientów.

Niektóre banki przy wyliczaniu zdolności kredytowej nie traktują par bez małżeństwa jako prowadzących jedno, wspólne gospodarstwo domowe, co w znacznym stopniu obniża ich zdolność kredytową. Przy łącznych dochodach w wysokości 5 tys. zł netto, różnice w zdolności kredytowej, zależnie od tego, czy para traktowana jest jako jedno czy dwa gospodarstwa domowe, wynoszą obecnie od 17 do nawet 66 tys. zł – wynika z danych ANG Spółdzielni.

- Podejście banków do par w związkach nieformalnych, starających się o wspólny kredyt, jest bardzo różne. Możemy się spotkać z traktowaniem takich par jako dwóch oddzielnych gospodarstw domowych, co ma duży wpływ na zdolność kredytową, ale inne banki z założenia uważają, że takie pary prowadzą jedno gospodarstwo. Jeszcze inne banki uzależnią swoją decyzję od oświadczenia kredytobiorców, w którym informują, czy tworzą wspólne gospodarstwo domowe. Należy więc szukać takich banków, które wezmą pod uwagę te kwestie, na których najbardziej nam zależy - w tym przypadku podejścia do związków nieformalnych - dodaje Dmowska.