Preferencje klientów i rozwój nowych technologii wymuszają radykalne zmiany w funkcjonowaniu sektora finansowego. – Konsumenci chcą mieć zdalny dostęp do bankowości – internetowej i mobilnej – przez całą dobę. Jej popularność rośnie szybciej niż powszechność korzystania z internetu – mówi Teresa Czerwińska, była minister finansów, członek zarządu Narodowego Banku Polskiego. I przytacza wyniki najnowszego raportu o stabilności systemu finansowego. Wynika z niego, że polski sektor znalazł się w czasach rewolucji technologicznej.
Konkurencja i współpraca
Wydatki na inwestycje w innowacje technologiczne stanowią coraz większą część kosztów operacyjnych banków – wynika z analiz NBP. Jednak inwestycje te są silnie skoncentrowane w największych instytucjach. Grupa najbardziej zyskownych banków w ub.r. odpowiadała za ok. 81 proc. wydatków na innowacje w sektorze. Rosną więc dysproporcje rozwojowe między bankami. A to nie tylko kluczowy element walki konkurencyjnej między tradycyjnymi instytucjami finansowymi. Jak podkreśla prof. Czerwińska, do świata finansowego wkraczają również globalne, dojrzałe kapitałowo korporacje technologiczne (jak np. Google czy Apple – tzw. bigtechy). Na rynku roi się ponadto od przebojowych i ambitnych startupów (nazywanych w tej branży fintechami). Przed bankami pojawiło się więc nowe wyzwanie – sprostać oczekiwaniom klientów, które są kreowane przez właśnie takie podmioty. – Nie chcemy rywalizować już z innymi bankami, teraz rywalizujemy z fintechami i bigtechami, które rewolucjonizują rynek finansowy – potwierdza Adam Marciniak, wiceprezes PKO BP.
Banki nie stoją wcale na straconej pozycji. Poza tym oprócz walki konkurencyjnej ważna staje się dla nich kooperacja ze startupami. Dzięki niej takie tradycyjne instytucje same mogą przyjąć sposób działania młodej, innowacyjnej i elastycznej firmy.
– Trzeba zdać sobie sprawę, że klienci potrzebują bankowości, a nie banków – mówi Marcin Bodnar, dyrektor pionu bankowości internetowej BNP Paribas.
Wtóruje mu Marko Wenthin, prezes fintechu Penta. – Usługi finansowe nie są dla finalnego odbiorcy celem samym w sobie. Nikt rano nie wstaje z myślą, że może zaciągnę sobie pożyczkę. Raczej przychodzą nam do głowy pomysłu typu: kupię sobie samochód albo nową kanapę. Usługi finansowe mają być tylko drogą do tego celu. Fintechy bardzo dobrze to rozumieją, czego nie zawsze da się powiedzieć o tradycyjnych instytucjach – zauważa Wenthin.