W Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych, należącym do NBP, GPW i Skarbu Państwa reprezentowanego przez ministra finansów, trwa wielkie odliczanie. Do 30 września instytucja ta musi złożyć w KNF wniosek o autoryzację (obowiązek ten nakładają unijne regulacje), aby mogła działać jako centralny depozyt, czyli m.in. przechowywać i prowadzić rozrachunek papierów wartościowych.
Praca w KDPW wre od kilku miesięcy i wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Tymczasem tydzień temu lont dynamitu został podpalony, kiedy odwołana ze stanowiska została prezes KDPW Iwona Sroka. Jeśli dojdzie do wybuchu i KDPW w porę nie uzyska autoryzacji, konsekwencje mogą być opłakane. Chodzi nie tylko o prestiż, ale i o duże pieniądze.
Pytanie o zezwolenie
– Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych jest gotowy do złożenia wniosku autoryzacyjnego w terminie, prace przygotowawcze prowadzono zgodnie z harmonogramami od ponad dwóch lat i były ściśle skorelowane z terminami obowiązywania kluczowych przepisów CSDR (europejskie rozporządzenie w sprawie usprawnienia rozrachunku papierów wartościowych w UE i w sprawie centralnych depozytów papierów wartościowych – red.) – zapewnia Paweł Górecki, szef rady nadzorczej KDPW, który po odwołaniu Sroki wykonuje też czynności prezesa Depozytu.
Co będzie, jeśli jednak tak się nie stanie? – Przepisy unijne nie przewidują wprost sankcji czy bezpośrednich konsekwencji za niezłożenie wniosku o autoryzację. Te należałoby wywodzić z ogólnych reguł CSDR, jak np. utrata uprawnień depozytu do wykorzystania możliwości autoryzacji i działania w okresie przejściowym – usłyszeliśmy w KNF. – Z posiadanych przez KNF informacji wynika, że KDPW przygotowuje się od wielu miesięcy do złożenia wniosku i ma zamiar zrobić to w przewidzianym terminie – zapewniają przedstawiciele KNF.
Krajowy Depozyt może mieć jednak problem z autoryzacją, jeśli z zasiadanie w zarządzie zrezygnują Sławomir Panasiuk czy Michał Stępniewski, co według naszych informacji wcale nie jest nieprawdopodobne.