„Wraz z emisją 7-letnich obligacji długu zagranicznego nominowanych w euro, istotnie zwiększyła się geografia inwestorów, którzy kupują ukraińskie papiery wartościowe. Nowe obligacje nominowane w euro kupiło 212 funduszy inwestycyjnych z 25 krajów" - poinformowało ministerstwo finansów Ukrainy. W minionym tygodniu sprzedało ono siedmioletnie euroobligacje na kwotę 1 mld euro oprocentowane  6,75 proc. rocznie. Była to pierwsza od 15 lat emisja papierów skarbowych w euro. Popyt na obligacje opiewał na kwotę 6 mld euro.

Czytaj także: Ile na wojnie traci gospodarka Ukrainy?

Uzyskane ze sprzedaży pieniądze są przeznaczone na finansowanie wydatków budżetowych państwa. Oprocentowanie ukraińskich papierów było nieco wyższe od tych wyemitowanych przez kraje z podobnym ratingiem kredytowym - Egipt i Senegal.

O tym, jak bardzo musiała Ukraina podnieść oprocentowane, by znaleźć chętnych, świadczy przeprowadzona dzień przed emisją Kijowa sprzedaż papierów dłużnych Litwy. Wilno sprzedało obligacje na kwotę 1,5 mld euro. Z tego 650 mln euro to papiery 10-letnie oprocentowane stawką 0,5 proc. rocznie, a 850 mln euro stanowiły obligacje 30-letnie z oprocentowaniem 0,6 proc. rocznie.

- Nam do Litwy jest bardzo daleko. Oni są w Unii i strefie euro, a więc euro to dla nich narodowy pieniądz. A po drugie ich rating kredytowy to A-, podczas kiedy nasz to B-. A to oznacza przepaść w ocenie wiarygodności kredytowej - tłumaczy tak wysokie oprocentowanie Aleksander Paraszczi szef analityków Concorde Capital dla agencji Unian.