We wtorek mijają cztery lata od czarnego czwartku, gdy Szwajcarski Bank Narodowy uwolnił kurs franka. W efekcie jego kurs wystrzelił z notowanych wcześniej 3,55 zł do nawet ponad 4,3 zł.
Czytaj także: Frankowiczom trudno wygrać z bankami w sądach
Dziś za szwajcarską walutę płaci się 3,80 zł, ale wiosną kurs spadł nawet poniżej 3,50 zł, czyli niższego poziomu niż przed czarnym czwartkiem. Przez te cztery lata politycy obiecywali frankowiczom wprowadzenie korzystnych dla nich ustaw, także tych mających skutkować przewalutowaniem po kursie z dnia zaciągnięcia, co nie tylko jest nierealne, ale też doprowadziłoby do dużych perturbacji w sektorze bankowym. Teraz dyskusje o propozycjach dla frankowiczów wracają. Tadeusz Cymański, szef sejmowej podkomisji frankowej, zapowiadał parę dni temu, że posiedzenie podkomisji ma się odbyć jeszcze w styczniu. – Być może prace nie zakończą się na jednym posiedzeniu. Jest wola ich kontynuowania. Niewykluczone, że zostaną złożone i przyjęte poselskie poprawki, ale nie naruszą konstrukcji ustawy – mówił Cymański.
Chodzi o zaproponowaną przez prezydenta Andrzeja Dudę w sierpniu 2017 r. ustawę rozbudowującą powstały w 2015 r. Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. W Sejmie są wprawdzie łącznie cztery różne projekty frankowe, ale ten ma największe szanse na wejście w życie, bo jako jedyny ma pozytywną ocenę rządu. Zakłada utworzenie w FWK specjalnej składki płaconej przez banki, z której miałyby być finansowane konwersje.