Włodzimierz Niderhaus: Burza w kinematografii

Włodzimierz Niderhaus mówi Barbarze Hollender o nowej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych

Publikacja: 06.10.2019 16:24

Włodzimierz Niderhaus: Burza w kinematografii

Foto: Fotorzepa/Piotr Wittman

Ma pan już oficjalną nominację na dyrektora połączonej ze studiami Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych?

1 października dostałem nominację na p.o. dyrektora. I od razu zaczęliśmy załatwiać nowy regon, nowe konta bankowe. Wytwórnia ma trzy filmy w produkcji, w zespołach też trwają prace. Musimy na bieżąco płacić rachunki, choćby za budowę dekoracji czy benzynę. Pełnomocnik ministra zapewnił, że będzie się starał wszystko uruchomić w ciągu kilku dni. Wierzę, że się uda, że fachowcy z nim współpracujący mają świadomość, jak funkcjonuje i jakie ma zobowiązania branża filmowa.

Jak długo będzie pan tylko p.o. dyrektora?

Taka umowa może funkcjonować do roku, ale minister zapewnił, że następną, tę właściwą, podpiszemy po miesiącu. Będzie podpisana, zgonie z prawem, na okres od trzech do pięciu lat.

Będzie pan dyrektorem instytucji, w której znalazły się prowadzona przez pana od 30 lat WFDiF i trzy studia, które mają olbrzymią tradycję, przetrwały czasy komunizmu, a dzisiaj przestają istnieć.

Wytwórnia była zawsze moim oczkiem w głowie. Przeżyliśmy dramatyczne chwile, kiedy miała na naszych terenach powstać dzielnica mieszkaniowa. Udało się wtedy wygrać. Teraz też przyjmuję tę nominację, żeby wytwórnię chronić. Co do studiów: oczywiście zmienia się ich statut, podobnie zresztą jak statut WFDiF. Z formalnego punktu widzenia powstaje jedna jednostka. O tym jednak nie mogę dyskutować, bo to nie była moja decyzja, lecz ministra. Dla mnie to oczywiste, że marka studiów jest obiektywną wartością, którą trzeba zachować.

Studia nie miały dotacji podmiotowych, utrzymywały się same. To po co tak naprawdę był ten ruch?

To nie do mnie pytanie. Co więcej, rozumiem niezadowolenie kolegów. Ale ta decyzja zapadła. I dzisiaj trzeba po prostu chronić, co się da.

Tor, Zebra i Kadr – wbrew temu, co mówił minister – nie są „reliktami socjalizmu”. One kiedyś były bastionami wolności, pełnymi intelektualnego fermentu. Po 89 roku starały się wyznaczać wysokie standardy produkcji filmowej. Czy w wytwórnianym molochu zachowają jakąkolwiek niezależność?

Nowa wytwórnia, jak każda instytucja kultury, jest hierarchiczna. Każda kontrola zakwestionowałaby autonomię takich jednostek.

Jak więc widzi pan rolę dotychczasowych szefów Toru, Zebry i Kadru czyli Krzysztofa Zanussiego, Juliusza Machulskiego i Filipa Bajona w nowej strukturze?

W wytwórni musi powstać Rada Programowa, mam nadzieję, że będą chcieli wejść w jej skład.

Wytwórnia wchłania studia razem z wszystkimi pracownikami. Co oni mają w niej robić?

Będziemy się starali zagospodarować ich na różnych stanowiskach. Wszyscy w ciągu siedmiu dni muszą dostać nową propozycję. Ale teraz ich pensje będą one musiały być kompatybilne z naszymi. Nie wiem, czy wszyscy będą zadowoleni, jeśli nie – będę starał się znaleźć dla nich miejsce w innych instytucjach filmowych.

Co stanie się z majątkiem Toru, Zebry i Kadru?

W chwili likwidacji studiów staje się on majątkiem państwowym. Wszystko, poczynając od budynku, a kończąc na prawach do filmów, to masa, która częściowo zostanie po stronie wytwórni, a częściowo może być zadysponowana inaczej.

Filmowcy mogą stracić budynki przy Puławskiej?

To może się zdarzyć, bo minister kultury ma prawo zagospodarować je tak, jak chce.

Kością niezgody były filmy zrealizowane przed 1989 rokiem, gdy jedynym inwestorem był mecenas państwowy. Studia dysponowały nimi i sprzedawały do nich prawa, pieniądze uzyskane w ten sposób przeznaczając zresztą na nowe produkcje. Ale to przecież były tytuły, które powstały w tych zespołach. „Tor” miał np. prawa do filmów Kieślowskiego, Zanussiego czy Różewicza, Kadr – Kawalerowicza. Teraz pozycje nakręcone przed 1990 rokiem mają przejść do FINY, a te późniejsze do Wytwórni.

Co stanie się z Polską Cyfrową - wspieranym przez Unię Europejską projektem restauracji 160 filmów, głównie tych sprzed 1989 roku?

Moim zdaniem cezura roku 1990 nie będzie aż tak ostra. Między innymi ze względu na wspomnianą przez panią Polskę Cyfrową. Restaurowane tytuły wejdą do majątku przechodzącego do wytwórni. Potem znajdą się w naszym portalu, który pewnie w przyszłości będzie domeną publiczną dostępną dla wszystkich. Nie powinno się też dzielić zamkniętych zasobów. Na przykład u nas pozostanie cała Kronika Filmowa. Jest pytanie, gdzie znajdą się np. wyprodukowane przez WFDiF filmy dokumentalne Kieślowskiego. Ale na ten temat dopiero będziemy rozmawiać.

Umowy z Unią Europejską w sprawie cyfryzacji trzeba renegocjować?

To nie jest poważny problem. Polska Cyfrowa będzie działała dalej.

Produkcje filmowe będą kontynuowane?

Tak. Żaden film nie zostanie zawieszony. Będziemy realizować w Wytwórni także te projekty, które teraz zostały złożone na sesję w PISF-ie i dostaną dotację. To jest pewne.

Wciąż dużo kwestii pozostaje jednak bez odpowiedzi. Połączenie nie zostało przygotowane, nie ma regulaminu nowej WFDiF. W studiach nikt nie wie, co będzie dalej, pan jest uzależniony w wielu sprawach od decyzji pełnomocnika.

Rozumiem, że dziennikarz ma szereg pytań, ale ja jeszcze nie mogę na nie odpowiedzieć. Nowy regulamin musi wkrótce powstać, myślę, że wszystko będzie się docierało w ciągu najbliższych miesięcy. Pełnomocnik ministra ma działać do końca roku. I rzeczywiście on będzie decydentem w wielu sprawach, przede wszystkim własności. Nie ja. Ale nie mogę się razem z panią martwić. Muszę się zastanawiać, co  zrobić, żeby wszystko dobrze zadziałało i żeby chronić marki WFDiF oraz studiów, jak tylko się da.

To co dalej?

Jestem związany z filmem od pół wieku, dyrektorem wytwórni jestem od 30 lat. Dobrze życzę swoim kolegom i oni to wiedzą. Ufają mi i nie chcę ich zawieść. Ale też muszą zrozumieć, że stoimy przed nowym wyzwaniem. Trzeba w tej sytuacji myśleć nie o przeszłości, lecz o przyszłości. Mam nadzieję, że wszyscy podejmą dialog ze świadomością, że trzeba coś ratować. I że jakoś razem uda nam się przez to Morze Czerwone przejść.

Ma pan już oficjalną nominację na dyrektora połączonej ze studiami Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych?

1 października dostałem nominację na p.o. dyrektora. I od razu zaczęliśmy załatwiać nowy regon, nowe konta bankowe. Wytwórnia ma trzy filmy w produkcji, w zespołach też trwają prace. Musimy na bieżąco płacić rachunki, choćby za budowę dekoracji czy benzynę. Pełnomocnik ministra zapewnił, że będzie się starał wszystko uruchomić w ciągu kilku dni. Wierzę, że się uda, że fachowcy z nim współpracujący mają świadomość, jak funkcjonuje i jakie ma zobowiązania branża filmowa.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie
Film
Kto zdecyduje o pieniądzach na polskiej filmy?