Gdyby politycy przed wyborami przeczytali wrześniowy raport CBOS, to pojechaliby na zaległe urlopy, zamiast objeżdżać Polskę powiatową, poklepywać wyborców i martwić się, czy telewizja nie pokaże zbyt wiele ulicznej pustki nieodmiennie towarzyszącej ich nudnej liturgii. Już sporo wcześniej wszystko było jasne: społeczny optymizm i ufne spojrzenie w przyszłość przekroczyły krótkotrwałe rekordy osiągnięte tuż po upadku komunizmu w historycznych latach 1989/1990. Zalew bezrobocia i sejmowych kłótni szybko zniszczył tamtą falę nadziei, dotyczyła ona zresztą tylko ogólnej, zwłaszcza politycznej, sytuacji kraju; potem – mimo sukcesów transformacji – przyszedł długi regres i dominacja pesymizmu. Obecny optymizm Polaków jest trwalszy i mocniej osadzony w realiach, zwłaszcza gospodarczych, i nie jest zasługą tylko obecnej władzy – pozytywna ocena pomyślności kraju i własnego dobrobytu idzie w górę już od czasów „ciepłej wody", a 500+ i inne prezenty pozwoliły jej rakietowo wystrzelić, zwłaszcza jeśli chodzi o ocenę własnego i rodzinnego dobrostanu. Wiadomo, kogo naród wybierze, patrząc tak entuzjastycznie w przyszłość.

Niestety, politycy spętani przez swój wtórny analfabetyzm potrafią tylko kłócić się przed kamerami albo kontemplować sondaże ze słupkami poparcia. Można się dziwić, że osiągnęli aż tak wiele. Gdyby Koalicja pamiętała o eksponowanej w swej nazwie obywatelskości, nie ścigałaby się z PiS-em na obiecanki, ale forsowałaby swój plan odbudowy państwa przeciw niszczeniu demokracji i recydywie centralizacji rodem z PRL-u. Jak słusznie zauważył na tych łamach Jan Rokita, Platforma stanie się na polskiej scenie politycznej bytem niepotrzebnym, a jeśli przetrwa w obecnej formie, to na pewno nie na drugim miejscu i nie w roli głównej siły opozycyjnej.

Jak odbudować polską politykę? Nieco przed wyborami byłem w Gdańsku. Jego spokojna i trochę zapyziała dzielnica Oliwa była oklejona plakatami eksponującymi protesty przeciw psuciu sądów i łamaniu konstytucji. Dlaczego? Bo tak chcą miejscowi ludzie i nie oglądają się na odgórne pozwolenia. W tym nadzieja.