Pierwszy klimatyczny pozew na świecie złożyła Fundacja ClientEarth: zaskarżyła decyzję Enei o udziale w budowie w Ostrołęce ostatniej w Polsce elektrowni węglowej. – Można spodziewać się podobnych pozwów na świecie, a na pewno w Europie – zapowiada w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Marcin Stoczkiewicz, prezes Fundacji ClientEarth. Powodem są wnioski z raportu IPCC wskazujące na to, że uniknięcie katastrofy klimatycznej jest możliwe tylko przy redukcji emisji CO2 o 45 proc. do 2030 r., a do 2050 r. uzyskanie zerowego bilansu emisji.
Czytaj także: Ceny prądu muszą ostro podskoczyć
– Jeśli budujemy elektrownię węglową, która ma działać kolejne 40 lat, to przy założeniu stałego zaostrzania polityki klimatycznej UE jednostka ta będzie nierentowna. Władze Enei nie wzięły pod uwagę nastawienia Brukseli, co działa na szkodę akcjonariuszy – argumentuje Stoczkiewicz, wskazując na rosnące ceny uprawnień do emisji CO2, spadające koszty produkcji zielonej energii i brak gwarancji dla naszej energetyki zachowania przychodów z tytułu rynku mocy (mechanizm wsparcia dla wytwórców – red.) po unijnej reformie rynku energii wchodzącej w skład tzw. pakietu zimowego.
Brak drogowskazu
Eksperci podważają ekonomiczny sens budowy jednostki o mocy 1 tys. MW, którą kosztem 6 mld zł realizują wspólnie Enea i Energa. Jak wskazuje analiza Carbon Tracker straty z Ostrołęki C wyniosą 1,7 mld euro w całym cyklu życia tej elektrowni, a prąd z niej nie będzie tani. Jak wyliczał dla nas Michał Wilczyński, były główny geolog kraju, cena energii z nowych bloków m.in. z Ostrołęki może sięgać 360 zł/MWh (dziś 100 zł/MWh mniej).