W związku z ociepleniem klimatu i topieniem się mas lądowych na Arktyce i Grenlandii, poziom mórz ma znacząco się podnieść.
Jonathan Bamber z University of Bristol w Wielkiej Brytanii oraz współpracującyu z nim uczeni postanowili ustalić jak bardzo może podnieść się poziom mórz na świecie w oparciu o metodę SEJ (ustrukturyzowany osąd ekspertów - structured expert judgement). W związku z tym poprosili 22 ekspertów zajmujących się topnieniem lodowców aby oszacowali jak bardzo podniesie się poziom mórz w wyniku topienia się lodowców Grenlandii i Arktyki przy scenariuszu optymistycznym (wzrost temperatury na Ziemi nie będzie wysoki) i pesymistycznym.
Taka metoda ma być skuteczniejsza niż użycie jednego modelu numerycznego, ponieważ - jak pisze "Newsweek" - zmiany jakim podlegają lodowce i to, jak reagują na zmiany klimatu, są niejasne.
Jak tłumaczy Bamber przy zastosowaniu tej metody ustalono, że przy dużym wzroście średnich temperatur (scenariusz pesymistyczny) poziom mórz na Ziemi podniesie się o ponad dwa metry do 2100 roku. To scenariusz, w którym ludzkość nie podejmie zdecydowanych działań na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi.
Taki wzrost poziomu mórz sprawiłby, że pod wodą zniknęłoby 1,79 mln km2 lądu, a 187 mln osób musiałoby uciekać w głąb kontynentów.