Minister z prawicowej partii Likud domaga się odwołania ambasador Izraela w związku z kontrowersyjnymi zapisami, które znalazły się w art. 55 przegłosowanej w piątek w Sejmie (a w nocy ze środy na czwartek w Senacie) nowelizacji ustawy o IPN, które nakładają karę do trzech lat więzienia lub grzywnę na tego, kto „publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie".

"Haaretz" przytacza wyniki nocnego głosowania w Senacie. Za ustawą głosowało 57 senatorów, przeciw było 23, a dwóch wstrzymało się od głosu.

Według Katza ustawa to „zaprzeczenie polskiej odpowiedzialności i roli w Holocauście”.

„W szpagacie między względami politycznymi i moralnymi należy podjąć jasną decyzję – pierwszeństwo upamiętnienia ofiar Holokaustu nad jakimikolwiek innymi sprawami” – ocenił Katz.

Według zbliżonego do izraelskich władz źródła Onetu ambasador Anna Azari ma zostać wezwana do ojczyzny, a placówka dyplomatyczna pozostanie bez ambasadora. Decyzja premiera Netanjahu może zapaść jeszcze dziś. Azari nie straci stanowiska, ale jej odwołanie z Warszawy ma obniżyć rangę relacji dyplomatycznych do czasu, gdy uda się rozwiązać konflikt między Warszawą i Jerozolimą.