Prąd i ciepło zamiast góry śmieci

Co roku w Polsce wytwarzamy kilkanaście milionów ton odpadów. To dobre paliwo do produkcji energii, ale trzeba je racjonalnie wykorzystać.

Publikacja: 17.09.2015 21:00

Uczestnicy debaty uznali, że zagospodarowanie odpadów do produkcji energii i ciepła w Polsce ma przy

Uczestnicy debaty uznali, że zagospodarowanie odpadów do produkcji energii i ciepła w Polsce ma przyszłość

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Uczestnicy debaty „Nie tylko wiatraki i panele słoneczne", która odbyła się w redakcji „Rz", uznali, że odpady można wykorzystywać do wytwarzania energii w Polsce w znacznie większej skali niż dotychczas. Możliwe to jest zwłaszcza w biogazowniach, elektrociepłowniach, spalarniach i oczyszczalniach ścieków.

W Polsce na finiszu jest budowa kolejnych spalarni dzięki unijnym funduszom z poprzedniej perspektywy budżetowej UE (2007–2013), w efekcie na koniec tego roku działać będzie sześć takich obiektów, m.in. w Poznaniu i Krakowie. Rządowy program rozwoju biogazowni sprzed kilku lat pod hasłem „biogazownia w każdej gminie" nie został zrealizowany, a tylko przy nielicznych oczyszczalniach działają instalacje do produkcji energii. Uczestnicy debaty dyskutowali o możliwości i uwarunkowaniach dalszego rozwoju tego typu inwestycji.

Wykorzystanie odpadów do produkcji energii wpisuje się w plany unijne związane nie tylko z ochroną środowiska, ale i rozwojem odnawialnych źródeł (OZE), bo na przykład część (42 proc.) energii z takiego spalania uważana jest właśnie za zieloną energię.

Prezes Seen Holding Rafał Lipiński wskazał podczas debaty na problem kosztów pozyskania energii i ciepła z odpadów. – Chodzi o to, by przyjąć takie formy dofinansowania, które łączyłyby rozwiązanie dwóch problemów w zakresie zagospodarowania odpadów i produkcji zielonej energii. Jeśli energia z odpadów mimo dofinansowania nadal będzie zbyt droga, to odbije się to negatywnie na całej gospodarce i naszych budżetach domowych – mówił.

Z unijnymi funduszami łatwiej i taniej

Dyrektor Piotr Górnik z Fortum uważa, że obecnie realizowane inwestycje w spalarnie i elektrociepłownie nie wystarczą do wykorzystania znacznej części odpadów dostępnych w Polsce. Skala tych projektów powinna być większa, zwłaszcza że są nowoczesne rozwiązania technologiczne umożliwiające produkcję energii przy zachowaniu najwyższych standardów ochrony środowiska. I przypomniał szwedzkie doświadczenia w tym zakresie, gdzie np. 20 proc. ciepła sieciowego pochodzi ze spalania odpadów. Zdaniem dyrektora Górnika w dużych miastach w Polsce powinny też powstawać nowoczesne elektrociepłownie wielopaliwowe.

Budowę pierwszej z nich Fortum zaczyna w Zabrzu za ok. 870 mln zł. Zakład o mocy 220 MW będzie gotowy za trzy lata i do produkcji energii i ciepła w skojarzeniu (kogeneracja) wykorzystywać będzie węgiel, paliwo alternatywne z odpadów i biomasę. – Realizowane przez nas projekty mają charakter komercyjny, ale dzięki zewnętrznemu wsparciu zarówno na etapie inwestycji, jak też w fazie operacyjnej mogą być bardziej konkurencyjne – mówił w czasie debaty dyr. Górnik.

Prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego Sylwia Koch-Kopyszko uważa, że dofinansowanie projektów wykorzystujących odpady jest konieczne. – Jeśli państwo tego nie zrozumie, trudno będzie realizować kolejne inwestycje – dodała.

Zdaniem prezesa Lipińskiego dofinansowanie będzie potrzebne czy to na etapie inwestycji czy potem, po jej uruchomieniu – w postaci certyfikatów. – Ale trzeba w tym kontekście pamiętać o uwzględnieniu w rachunku kosztów zarówno efektu ekologicznego zagospodarowania odpadów (gate fee), jak i ostatecznej ceny wyprodukowanej energii. Jeżeli chcemy żyć w czystym środowisku, to społeczeństwo musi akceptować dodatkowe koszty ekologiczne – dodał.

Zdaniem Jakuba Batora z zarządu Katowickiego Holdingu Komunalnego (KHK) nawet bez wsparcia unijnego mogą powstawać kolejne inwestycje, np. spalarnie. – Od przyszłego roku będą obowiązywały nowe przepisy zakazujące składowania odpadów o wartości energetycznej powyżej 6 MJ na tonie i jeśli uda się je faktycznie wyegzekwować, to będą miały znaczenie dla nowych projektów – dodał.

KHK jest inwestorem spalarni w Krakowie o mocy elektrycznej ok. 8 MW i cieplnej ok. 35 MW. Mają kosztować ok. 673 mln zł, w tej kwocie jest unijne dofinansowanie – ok. 372 mln zł, reszta to wkład własny ok. 301 mln zł, którego częścią jest pożyczka z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w wysokości około 298 mln zł.

Prezes NFOŚiGW Małgorzata Skucha poinformowała w czasie debaty, że Komitet Monitorujący Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014–2020 będzie analizował możliwości zastosowania zwrotnych instrumentów (m.in. pożyczek) dla konkretnych obszarów, w tym właśnie projektów z zakresu gospodarki odpadami, jak np. spalarnie. Zależnie od tych analiz okaże się, czy te inwestycje otrzymywać będą wsparcie w postaci instrumentów zwrotnych czy też w formie dotacji, tak jak to było w poprzednich latach, czyli perspektywie 2007–2013. Jej zdaniem inwestycje powinny wpisywać się w Krajowy Plan Gospodarki Odpadami i wynikające z niego plany wojewódzkie. – Chodzi o to, by moce instalacji nie były zbyt duże – nieadekwatne do strumienia odpadów. Dopóki wojewódzkie plany nie będą zaakceptowane przez ministra środowiska, nie będzie dofinansowania z NFOŚiGW – dodała prezes Skucha.

Zgodnie z planem

Jakub Bator uważa, że potrzebna jest długoterminowa strategia w zakresie zagospodarowania odpadów i ich wykorzystania do produkcji energii. – Spalarnie mogą i powinny być jednym z elementów całego systemu koordynacji gospodarki odpadami. A plan krajowy powinien być przede wszystkim stabilny, by potencjalni inwestorzy wiedzieli, czego się spodziewać w kolejnych latach – dodał.

Sylwia Koch-Kopyszko powołała się na doświadczenia w rozwoju biogazowni z innych krajów, gdzie nawet w małych miastach funkcjonują biogazownie do przetwarzania odpadów rolno-spożywczych, natomiast spalarnie wykorzystują tylko odpady przemysłowe. – Dlatego jeśli mówimy o racjonalnej gospodarce, to wymaga rozdzielenia tych odpadów – dodała. Jej zdaniem w Polsce może powstać tyle biogazowni, by zagospodarować całe 10 mln ton rocznie produkowanych w kraju odpadów. – Te biogazownie, które wykorzystują odpady rolnicze: gnojowicę i obornik, powinny mieć preferencje – dodała.

Zdaniem prezesa Lipińskiego jedynie duże biogazownie o mocy 20–30 MW sprawdzają się w praktyce, o ile istnieją w pobliżu miejsca wytworzenia masy organicznej. Nakłady na budowę szacuje się na 12–15 mln zł za 1 MW mocy. – Poza tym biogazownie sprawdzają się i doskonale funkcjonują przy oczyszczalniach, wykorzystując osady ściekowe i odpady organiczne – mówił. Jego zdaniem ten potencjał można lepiej wykorzystać, ale obecnie istnieje 128 takich instalacji, podczas gdy mamy w kraju 4 tys. oczyszczalni.

– Wykorzystujemy tylko 9–10 proc. energii z osadów ściekowych, więc istnieje tu znaczny potencjał do zwiększenia produkcji. Środki z Narodowego Funduszu i unijne mogą wspierać takie inwestycje – mówiła prezes Skucha.

Jakub Bator za główną barierę w realizacji inwestycji uznał przewlekłość procedur administracyjnych i długotrwały system odwoławczy. – W przypadku naszej krakowskiej inwestycji tylko jedna kwestia sporna była rozpatrywana przez sądy na różnych etapach realizacji inwestycji, skutecznie ją wydłużając – powiedział. – I to może trwać miesiące, a nawet lata, a tymczasem trzeba pamiętać, że przy wykorzystaniu środków unijnych harmonogram jest priorytetem i nie może być przekroczony.

Uczestnicy debaty „Nie tylko wiatraki i panele słoneczne", która odbyła się w redakcji „Rz", uznali, że odpady można wykorzystywać do wytwarzania energii w Polsce w znacznie większej skali niż dotychczas. Możliwe to jest zwłaszcza w biogazowniach, elektrociepłowniach, spalarniach i oczyszczalniach ścieków.

W Polsce na finiszu jest budowa kolejnych spalarni dzięki unijnym funduszom z poprzedniej perspektywy budżetowej UE (2007–2013), w efekcie na koniec tego roku działać będzie sześć takich obiektów, m.in. w Poznaniu i Krakowie. Rządowy program rozwoju biogazowni sprzed kilku lat pod hasłem „biogazownia w każdej gminie" nie został zrealizowany, a tylko przy nielicznych oczyszczalniach działają instalacje do produkcji energii. Uczestnicy debaty dyskutowali o możliwości i uwarunkowaniach dalszego rozwoju tego typu inwestycji.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację