Wciąż nie brakuje barier na drodze rozwoju gospodarki

Innowacje organizacyjne i technologiczne to warunek nie tylko rozwoju, ale również istnienia i przetrwania każdego biznesu – przekonywali uczestnicy redakcyjnej debaty poświęconej budowie mocnych polskich marek.

Publikacja: 08.06.2017 19:11

Wciąż nie brakuje barier na drodze rozwoju gospodarki

Foto: Rzeczpospolita/Robert Gardziński

Jak zbudować silną polską gospodarkę? Co przeszkadza w rozwoju mocnych rodzimych przedsiębiorstw i pobudzaniu inwestycji w nowe technologie? Na te pytania starali się odpowiedzieć przedstawiciele rządu i Kancelarii Prezydenta RP, eksperci i przedsiębiorcy uczestniczący w debacie „Rzeczpospolitej" „Biznes dla Polski. Budowa solidnej polskiej gospodarki i silnych polskich przedsiębiorstw w oparciu o innowacje, inwestycje, podatki i zatrudnienie".

Marcin Piasecki, moderujący dyskusję w imieniu redakcji, prowokacyjnie pytał, czy przypadkiem nie przesadzamy z hasłami wzywającymi przedsiębiorców do rozwijania technologii kosmicznych i ścigania się na innowacje, gdy impet rozwojowy firm blokują przede wszystkim już dawno zidentyfikowane bariery, takie jak niestabilność przepisów czy biurokracja. Czy warto na siłę rozwijać innowacyjne projekty? – dociekał.

Bez postępu trudno nawet przetrwać

Jadwiga Emilewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, przekonywała, że szukanie niestandardowych rozwiązań organizacyjnych i stosowanie nowych technologii zawsze było i pozostanie warunkiem przetrwania i budowania potencjału każdego biznesu. Bez innowacji nie da się utrzymać na konkurencyjnym rynku, uzyskać przewagi, która warunkuje zamówienia na produkty i w rezultacie generuje zyski. Do rozwoju i sukcesu przedsiębiorstwa wystarczy czasem np. zastosowanie nowatorskiego modelu biznesowego, który nada nowego impetu spółce i zwiększy jej konkurencyjność – mówiła wiceminister Emilewicz.

Marek Dietl, doradca ekonomiczny prezydenta RP, przypominał, że istotną barierą w forsowaniu innowacji jest wciąż konserwatyzm przedsiębiorców i naturalna skłonność do maksymalizowania zysku i ograniczania ryzyka. Przypominał, że czasami trudno przedsiębiorcy uzyskać akceptację dla nowych technologii wśród samych pracowników, bo zwykle innowacje oznaczają zmniejszenie zatrudnienia i zastąpienie ludzi sprawniejszymi, zautomatyzowanymi procesami.

Dr Bohdan Wyżnikiewicz, prezes Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarki, był przekonany, że rozwoju innowacji nie da się urzędowo narzucić ani zadekretować. Chęć zastosowania usprawnień i nowych technologii w firmie musi wynikać z rzeczywistej potrzeby konkretnego biznesu i interesu przedsiębiorcy. Urzędowe zachęty do wprowadzania innowacji są ważne, ale w naszych warunkach istotniejsza wydaje się stabilność prawa i trwałe perspektywy rozwoju biznesu. Tymczasem mamy raczej psujące rynek regulacje utrudniające prowadzenie już istniejących firm – mówił prezes Wyżnikiewicz.

Potrzeba biznesowej reprezentacji

W opinii prezesa IPiAG istotną barierą rozwoju, zwłaszcza małych i średnich przedsiębiorstw, jest brak solidnej reprezentacji interesów niewielkich spółek w branżowych stowarzyszeniach. W większości organizacji skupiających przedsiębiorców prym wiodą raczej przedstawiciele dużych korporacji. Reprezentanci najmniejszych firm są wciąż nieobecni w dialogu kształtującym urzędowe decyzje i procesy legislacyjne, które potem określają ramy funkcjonowania przedsiębiorstw.

Marek Dietl podkreślał, że taki stan spraw niepokoi prezydenta Andrzeja Dudę, który z determinacją zabiega o skuteczniejsze formy wspierania małych i średnich przedsiębiorstw.

Witold Drożdż, dyrektor wykonawczy ds. korporacyjnych Orange Polska, reprezentujący w debacie duże podmioty gospodarcze, dowodził, że nie zawsze mniejsze przedsiębiorstwa są na polskim rynku na straconej pozycji. W jego opinii udane partnerstwo Orange z krajowymi mikrofirmami świadczy o tym, że symbioza telekomunikacyjnego potentata z mniejszymi partnerami dobrze służy interesom obu stron. – Sektora telekomunikacyjnego nie dotyczą statystyki i stereotypy wskazujące na wyjątkowo niski poziom innowacji w Polsce – mówił dyrektor. – Przeciwnie, mogę podać liczne argumenty, że lokalny biznes z sukcesami korzysta z możliwości współpracy technologicznej z Orange. Jednocześnie jako firma wykorzystujemy kreatywność i dynamikę mniejszych partnerów i podwykonawców. To wyjątkowo aktywne biznesowo źródło technologicznych inicjatyw, często wsparte indywidualnymi talentami.

Zalety kooperacji i inwestycyjne hamulce

W ostatnich latach inwestycyjnie i innowacyjnie Orange mocno przyspieszyło, odpowiadając na rynkowe potrzeby klientów. Pomogła też proinwestycyjna polityka regulacyjna. Dzięki temu korzystają wszyscy. Ogromne inwestycje firmy w światłowody czy sieć mobilną wprost przekładają się na pracę dla podwykonawców i rozwój całej gospodarki. Z kolei możliwości, jakie dają zbudowane sieci, do spółki wraz z nowoczesnymi technologiami wykorzystują do swojego rozwoju właśnie lokalne czy mniejsze firmy.

Cesar Lipka, prezes Grupy Kapitałowej SuperDrob, należącej dziś do czołówki eksporterów produktów drobiowych, nie miał żadnych problemów z odpowiedzią na pytanie, co przeszkadza mu w rozwoju biznesu. – W kraju potrzebujemy rzeczywistej współpracy urzędów, zwłaszcza w pokonywaniu barier inwestycyjnych. Dziś wystarczy grupka pięciu–sześciu protestujących lokalnych aktywistów, by zablokować i sparaliżować na lata budowę wartą dziesiątki milionów złotych. Czy nie można więc w racjonalny sposób uporządkować inwestycyjnych procedur? – pytał.

Jego zdaniem zbyt rzadko też uzyskujemy wsparcie rządowe i dyplomatyczne, próbując się przebijać z naszym eksportem na najtrudniejsze zagraniczne rynki, np. chiński czy japoński. Polscy politycy i urzędnicy muszą mieć większą świadomość, jak wiele zależy, na zwłaszcza na egzotycznych rynkach, od oficjalnego poparcia. Szef SuperDrobu przypomniał że Polska, największy dziś w Europie eksporter drobiu, dochodziła do swej pozycji m.in. dzięki inwestycjom w innowacyjne rozwiązania, o które trudno podejrzewać tak na pozór tradycyjną hodowlano-przetwórczą branżę. – Tymczasem bez najnowszych rozwiązań w organizacji produkcji (w Polsce działa m.in. najnowocześniejsza w Europie wylęgarnia) i logistyce nie byłoby możliwe osiągnięcie tak spektakularnego sukcesu i to w skali globalnej – przekonuje Lipka.

Rozwojowe paliwo z GPW

– A czy warszawska Giełda Papierów Własnościowych może także stymulować, dostarczać „paliwa" dla rozwoju polskiej przedsiębiorczości? – pytał Marcin Piasecki.

Dariusz Mejszutowicz, dyrektor zespołu relacji z interesariuszami GPW, przyznał, że polski parkiet od dawna czeka na kolejną możliwość zainwestowania w realny biznes związany z produkcją wyrobów konsumpcyjnych. Wejście na giełdę to przecież jedna ze ścieżek dofinansowania rozwoju przedsiębiorstw i potencjalne źródło stosunkowo tanich środków inwestycyjnych. Jednak, zdaniem dyrektora Mejszutowicza, giełdowa ścieżka nie jest dla wszystkich, a zwłaszcza wydaje się poza zasięgiem przedsiębiorców startujących dopiero w biznesie. Upublicznienie ma sens jedynie w przypadku takich spółek, które w pełni dojrzały do debiutu, a ich zarządy mają świadomość, z jakimi wymogami się to wiąże. Nie brak jednak przykładów, że obecność na parkiecie stawała się prawdziwym motorem rozwoju przedsiębiorstw. Przykładem wyjątkowego osiągnięcia może być choćby droga grupy Asseco. Sami szefowie informatycznej spółki twierdzą, że sukces firmy nie byłby możliwy bez funduszy pozyskanych z parkietu – mówił dyrektor Mejszutowicz.

Coraz pilniejszy problem sukcesji

– Czy mamy ambicję, aby budować w kraju polską Nokię czy też tworzyć od podstaw wielkie narodowe marki rozpoznawalne w skali globalnej? – pytał uczestników debaty Marcin Piasecki. Marek Dietl zachęcał raczej do twardego stąpania po ziemi i wykorzystywania do niszowej ekspansji już teraz dostępnych atutów, m.in. bogactwa talentów w dziedzinie np. programowania. W tym i kilku innych obszarach, jak chociażby nowoczesny przemysł meblarski, mamy duże szanse na wypracowanie własnej, produktowej drogi na szczyt. – Uznam za sukces, jeśli z Polski będziemy eksportować komponenty doskonałej, powtarzalnej jakości i okażemy się niezastąpionym partnerem globalnych, markowych producentów – mówił Marek Dietl. – Mamy szanse – wystarczy wspomnieć, że w przypadku niektórych rodzajów oprogramowania klaster wrocławski już dzierży 30 proc. całego europejskiego rynku. W samym Krakowie rocznie zakładanych jest 400 startupów – krzepił doradca ekonomiczny prezydenta RP.

Jadwiga Emilewicz przypominała, że na drodze do gospodarczej prosperity i rewolucji przemysłowej 4.0 polski biznes musi się jeszcze uporać z narastającym problemem sukcesji: ojcowie założyciele największych krajowych firm startowali w biznesie jako 30–40-latkowie, dziś przekraczają już sześćdziesiątkę. Ich dzieci często nie kwapią się do przejęcia trudnej schedy. – W rządzie mamy świadomość, iż niezbędne są w tej delikatnej materii rozsądne prorozwojowe rozwiązania – mówiła wiceminister.

W polskim biznesie narasta problem sukcesji. Jego rozwiązanie musi służyć rozwojowi firm – podkreślano podczas dyskusji w „Rz". Uczestnicy debaty (od lewej) – Cesar Lipka, prezes Grupy Kapitałowej SuperDrob, Witold Drożdż, dyr. wykonawczy ds. korporacyjnych Orange Polska, Marek Dietl, doradca ekonomiczny prezydenta RP, red. Marcin Piasecki, Jadwiga Emilewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, Dariusz Mejszutowicz, dyr. zespołu relacji z klientami GPW, Bohdan Wyżnikiewicz, prezes Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarki.

Jak zbudować silną polską gospodarkę? Co przeszkadza w rozwoju mocnych rodzimych przedsiębiorstw i pobudzaniu inwestycji w nowe technologie? Na te pytania starali się odpowiedzieć przedstawiciele rządu i Kancelarii Prezydenta RP, eksperci i przedsiębiorcy uczestniczący w debacie „Rzeczpospolitej" „Biznes dla Polski. Budowa solidnej polskiej gospodarki i silnych polskich przedsiębiorstw w oparciu o innowacje, inwestycje, podatki i zatrudnienie".

Marcin Piasecki, moderujący dyskusję w imieniu redakcji, prowokacyjnie pytał, czy przypadkiem nie przesadzamy z hasłami wzywającymi przedsiębiorców do rozwijania technologii kosmicznych i ścigania się na innowacje, gdy impet rozwojowy firm blokują przede wszystkim już dawno zidentyfikowane bariery, takie jak niestabilność przepisów czy biurokracja. Czy warto na siłę rozwijać innowacyjne projekty? – dociekał.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację