Przypomnijmy: choć wcześniej rząd kilkakrotnie zapowiadał wzrost podatku akcyzowego od papierosów oraz napojów alkoholowych o 3 proc. od nowego roku, to jednak w połowie listopada – w ekspresowym trybie – uchwalił nowelizację ustawy o akcyzie, w której przewidziano podwyżkę akcyzy aż o 10 proc.
O ten zaskakujący wzrost podatku spierali się obecni podczas debaty w redakcji „Rzeczpospolitej" przedstawiciele branży spirytusowej, Ministerstwa Finansów, a także prawnicy i parlamentarzyści.
Ministerstwo broni podwyżki
Wiceminister finansów Leszek Skiba bronił zarówno trybu przyjęcia nowego obciążenia, jak i jego wysokości – o 7 punktów procentowych wyższej niż zapowiadana. – 10 proc. wydaje się dość dobrym kompromisem między pierwotnie proponowanym wzrostem, który został wyznaczony w oparciu wyłącznie o inflację, a głosami, że alkohol i papierosy w Polsce są zbyt tanie i powodują choroby – mówił Skiba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów i rzecznik dyscypliny finansów publicznych.
Jak tłumaczył Skiba, w odróżnieniu od VAT akcyza jest podatkiem, z którego dochody rosną tylko w sytuacji, gdy rośnie konsumpcja towarów akcyzowych. Podatkiem akcyzowym objęta jest bowiem stała objętość alkoholu czy liczba papierosów. – W efekcie, jeżeli Polacy korzystają z alkoholu i papierosów w większej skali, dochodów jest więcej, gdy z nich rezygnują – dochodów jest mniej – podkreślał.
Stwierdził on też, że choć faktycznie pierwotna propozycja mówiła o 3-procentowej podwyżce akcyzy, to był to jedynie szacunek powiązany z wzrostem cen od ostatniej podwyżki akcyzy w 2015 r. Od tego czasu zmieniła się siła nabywcza Polaków, którzy dziś, nawet za pensję minimalną, są w stanie kupić znacznie więcej papierosów i alkoholu. Drugim efektem podwyższonej akcyzy ma być – zdaniem wiceministra – prozdrowotny skutek droższego alkoholu. – W tej podwyżce chodzi o zdrowie publiczne. Te powiększone środki z dochodów akcyzy będą podstawą do sfinansowania wydatków na zdrowie, bo stosowanie używek to finalnie dodatkowy koszt dla NFZ – mówił Leszek Skiba. Odciął się on też od zarzutów innych uczestników debaty – że w podwyżce chodzi jedynie o zdobycie dodatkowych środków do łatania budżetu.