Co najmniej dwa lata rozwoju stracone

Pod koniec 2021 r. polska gospodarka może wrócić do poziomu z końca 2019 r. – prognozuje Bruksela. W scenariuszu optymistycznym.

Aktualizacja: 07.05.2020 05:57 Publikacja: 06.05.2020 21:00

Co najmniej dwa lata rozwoju stracone

Foto: iStockphoto

Komisja Europejska opublikowała prognozy gospodarcze dla Unii Europejskiej, pierwsze od czasu wybuchu pandemii. Wynika z nich, że polska gospodarka skurczy się w tym roku o 4,3 proc., a w przyszłym wzrośnie o 4,1 proc. W tym roku to najlepszy wynik w UE. Dane skumulowane za dwa lata stawiają nas też w czołówce – tuż za Luksemburgiem i Maltą. Po dwóch latach polska gospodarka powinna prawie wrócić do stanu z końca 2019 r., bo skumulowany spadek PKB w latach 2020–2021 wyniesie 0,4 proc.

Dlaczego Polska wypada tak dobrze? – Najprostsze wyjaśnienie jest takie, że w UE są kraje bardziej dotknięte pandemią – mówi Paolo Gentiloni, komisarz UE ds. gospodarczych. Ale eksperci KE w nieoficjalnych rozmowach zwracają uwagę, że te dane trzeba czytać w kontekście dynamicznym. Polska gospodarka kurczy się relatywnie najwolniej, ale zaczyna z innego punktu wyjścia, bo ze średniej dynamiki na poziomie ponad 4 proc. rocznie. Zatem do spadku o 0,4 proc. przez dwa lata należałoby dodać utracony potencjał ponad 8 proc. Najbardziej dotknięta pandemią włoska gospodarka skurczy się przez dwa lata o 3,6 proc., ale przed kryzysem była prawie w stagnacji i utracony potencjał jej wzrostu można by szacować na 1 proc. Czyli w sumie straci mniej niż Polska. Komisarz Gentiloni zwraca też uwagę na dość wysoką dla Polski prognozę bezrobocia. Jeszcze w lutym mieliśmy drugi najlepszy wynik w UE, a pod koniec roku – ze wskaźnikiem 7,5 proc. – będziemy w połowie stawki. W sumie bezrobocie w całej UE nie wzrośnie jednak gwałtownie: z 6,7 proc. do 9 proc.

Czytaj także: Kryzys dopadł polski przemysł. Tak źle nie było od ponad 20 lat

Drastyczny spadek

– Koronawirus drastycznie obniżył prognozy dla UE i dla świata – mówi Gentiloni. Co prawda w drugiej połowie roku i w 2021 r. powinno nastąpić ożywienie, ale skala spadku w miesiącach całkowitego zamknięcia gospodarek i ograniczenia w ich otwieraniu spowodują, że nie wystarczy ono do skompensowania strat. – Praktycznie z dnia na dzień aktywność gospodarcza w Europie została ograniczona o jedną trzecią – wyjaśniał komisarz. Ożywienie nie będzie pełne, pozostaną restrykcje w turystyce i restauracjach. Wreszcie konsumenci będą się wstrzymywali z zakupami w obawie o przyszłość swojego zatrudnienia i perspektywy dla całej gospodarki.

Czytaj także: Łamanie reguł zaważy na wiarygodności Polski

Choć w ostatnich miesiącach doszło do wzrostu cen niektórych produktów, to jednak w średniej perspektywie inflacja wyraźnie spadnie. Będzie to skutkiem mniejszego popytu konsumpcyjnego oraz spadku cen ropy na światowych rynkach. W tym roku inflacja wyniesie 0,2 proc., w przyszłym – 1,1 proc.

Państwa członkowskie zareagowały zdecydowanymi środkami fiskalnymi w celu ograniczenia szkód gospodarczych spowodowanych przez pandemię. Automatyczne stabilizatory, takie jak wypłaty świadczeń z zabezpieczenia społecznego połączone z fiskalnymi środkami dyskrecjonalnymi, powodują wzrost wydatków. W rezultacie oczekuje się, że łączny deficyt publiczny w strefie euro i UE wzrośnie z zaledwie 0,6 proc. PKB w 2019 r. do 8,5 proc. w 2020 r., a następnie spadnie do 3,5 proc. w 2021 r. Odwróci się też notowana od 2014 r. tendencja spadkowa dla długu publicznego. W tym roku dług w stosunku do PKB wzrośnie z 79,4 proc. do 95 proc., a w przyszłym spadnie do 92 proc.

Trzy scenariusze

Przedstawiona prognoza oparta jest na bazowym scenariuszu wydarzeń. Zakłada on stopniowe otwieranie gospodarek UE po sześciu tygodniach zamknięcia. Są też jednak dwa inne, gorsze scenariusze, uwzględniające powrót epidemii z dużą siłą. Jak podkreśla KE, ryzyko dla przedstawionej prognozy jest znaczące. Po pierwsze, właśnie gdyby okazało się, że pandemia nie zwalnia albo wraca ze wzmożoną siłą. Po drugie, gdyby nastąpiło jednak zamieszanie na rynkach finansowych, do tej pory jednak dość spokojnie reagujących na bezprecedensowy kryzys gospodarczy. Negatywny wpływ miałaby też niewystarczająca koordynacja działań krajowych lub zbyt ograniczona wspólna odpowiedź UE na kryzys, bo zwiększyłaby ona zróżnicowanie gospodarek UE i spowodowała zakłócenia na rynku wewnętrznym. Wreszcie negatywne byłyby skutki ewentualnej drastycznej zmiany w nastawieniu państw do globalnych łańcuchów wartości i światowego handlu.

Prognoza może zmienić się też na lepsze. Stałoby się tak, gdyby przygotowywany przez KE program odbudowy gospodarki okazał się skuteczny i hojny. A także gdyby wysiłki na rzecz znalezienia szczepionki przyniosły rezultaty wcześniej, niż się zakłada.

Opinia dla „rzeczpospolitej"

Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej

Kryzys dotyczy wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej, ale ożywienie w każdym kraju będzie się różnić w zależności od stopnia zakażenia, czasu trwania środków ograniczających rozprzestrzenianie wirusa i stanu gospodarki.

Państwa członkowskie popadły w kryzys z różnymi poziomami rozwoju gospodarczego i różną przestrzenią budżetową. Silniejsze gospodarki są w lepszej pozycji do wspierania pracowników, gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Musimy teraz uniknąć scenariusza, który doprowadziłby do poważnych dysproporcji w obrębie jednolitego rynku i utrwalenia rozbieżności. Dlatego musimy szybko uzgodnić ambitny europejski plan odbudowy.

Komisja Europejska opublikowała prognozy gospodarcze dla Unii Europejskiej, pierwsze od czasu wybuchu pandemii. Wynika z nich, że polska gospodarka skurczy się w tym roku o 4,3 proc., a w przyszłym wzrośnie o 4,1 proc. W tym roku to najlepszy wynik w UE. Dane skumulowane za dwa lata stawiają nas też w czołówce – tuż za Luksemburgiem i Maltą. Po dwóch latach polska gospodarka powinna prawie wrócić do stanu z końca 2019 r., bo skumulowany spadek PKB w latach 2020–2021 wyniesie 0,4 proc.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
Lepsze nastroje w niemieckiej gospodarce. Najgorsze już minęło?
Dane gospodarcze
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe
Dane gospodarcze
Mniejsza szara strefa. Ale rynku alkoholi to nie dotyczy
Dane gospodarcze
GUS: płace wciąż rosną. Z zatrudnieniem nie jest tak dobrze
Dane gospodarcze
Najnowsze dane z produkcji. Jest gorzej niż marcu