Spowolnienie wzrostu aktywności w przemyśle nie jest jednak niespodzianką. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści spodziewali się przeciętnie odczytu na poziomie 5,6 proc. Przemawiała za tym m.in. wysoka baza odniesienia sprzed roku (wtedy wzrost produkcji przejściowo przyspieszył) oraz niekorzystny układ kalendarza. Sierpień liczył w tym roku tyle samo dni roboczych, co w 2017 r., ale lipiec miał ich więcej, niż rok temu, co podbiło lipcowy wzrost produkcji w ujęciu rok do roku.
Po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych wzrost produkcji sprzedanej przemysłu w sierpniu również wyniósł 5 proc. rok do roku, ale odczyt ten nie jest już rażąco słabszy od lipcowego, gdy tak liczona produkcja zwiększyła się o 7,8 proc. rok do roku.
Czytaj także: Polski przemysł na wakacjach. Najsłabszy wzrost od dwóch lat
W porównaniu do lipca produkcja sprzedana przemysłu zwiększyła się w sierpniu o 0,8 proc. - Potwierdza to, że koniunktura w krajowym przemyśle pozostaje dobra, a przedsiębiorcy są w stanie zwiększać produkcję przemysłową pomimo ograniczeń w zdolnościach wytwórczych oraz trudności z pozyskaniem pracowników o odpowiednich kwalifikacjach – ocenił Andrzej Kamiński, ekonomista z banku Millennium.
Ekonomiści zwracają tez uwagę na to, że w sierpniu wzrost produkcji przemysłowej ograniczyła sytuacja w energetyce. Produkcja energii w lipcu mocno wzrosła, bo tegoroczny lipiec był cieplejszy od ubiegłorocznego. W sierpniu br. temperatura powietrza była jednak podobna do ubiegłorocznej, a w efekcie produkcja energii zmalała.