Za spowolnienie gospodarcze w Niemczech odnotowane w I kwartale odpowiadała w dużej mierze gorsza koniunktura w handlu zagranicznym. Spadły wówczas zarówno niemiecki import, jak i eksport. Spadły również, po raz pierwszy od pięciu lat, wydatki rządowe. Inwestycje spółek nadal jednak rosły, podobnie jak konsumpcja prywatna. Niemiecki resort gospodarki stwierdził w swoim komunikacie, że gospodarka wciąż pozostaje silna, ale na gorszy wynik PKB mogły wpłynąć trwające pięć miesięcy negocjacje dotyczące utworzenia nowej koalicji rządzącej w Niemczech (wpłynęły one na spadek wydatków rządowych).

- Zarówno handel, jak i mniejsze wydatki rządowe źle wpłynęły na wzrost. Nie zapominajmy również, że na te dane mogły wpłynąć również czynniki jednorazowe takie jak: ostra zima, wczesne święta wielkanocne i strajki. Nie wolno więc panikować z powodu tych danych. Wykorzystanie mocy produkcyjnych jest wciąż bliskie rekordowego poziomu, spodziewana produkcja jest też bliska rekordu, księgi zamówień są zapełnione a zapasy na historycznie niskim poziomie, co wróży ekstremalnie dobrze produkcji przemysłowej w nadchodzących miesiącach – twierdzi Carsten Brzeski, ekonomista z ING.

- Część słabości przeminie wraz ze zniknięciem czynników jednorazowych, ale naszym zdaniem kryje się za nią coś więcej. Drugi kwartał powinien przynieść jedynie odbicie do 0,6 proc. wzrostu – prognozuje Oliver Rakau, analityk firmy badawczej Oxford Economics.

We wtorek rano wstępne dane o PKB za I kwartał opublikowało również kilka innych krajów Unii Europejskiej. Z danych tych wynika, że spowolnienia gospodarczego obok Niemiec doznała też Holandia. Wzrost jej PKB zwolnił z 0,7 proc. (kw./kw.) w IV kwartale do 0,5 proc. w I kwartale. Pozytywne zaskoczenie przyniosły za to dane z Finlandii, gdzie wzrost gospodarczy sięgnął 1,1 proc. Opublikowano również zrewidowane statystyki dla całej strefy euro. Podtrzymano w nich wcześniejsze dane mówiące o wzroście PKB wynoszącym w I kwartale 0,4 proc. (kw./kw.), po zwyżce o 0,7 proc. w czwartym.