Z analiz badań przeprowadzonych przez University of Queensland i Wildlife Conservation Society wynika, że drapieżniki, począwszy od lampartów, a skończywszy na padlinożercach, takich jak sępy czy krukowate, świadczą nam usługi, które mają kluczowy wpływ na nasze życie.
W wielu miejscach na świecie drapieżniki i padlinożercy stanowią źródło konfliktów. Tymczasem istnieją badania, które pokazują, że ich obecność przynosi wiele korzyści w zupełnie zaskakujących dziedzinach. Zaczynając od pumy płowej, czyli lwa górskiego, zmniejszającej ilość kolizji pojazdów z jeleniowatymi, po nietoperze, które redukują szkodniki upraw i sępy utylizujące padlinę.
Po przeprowadzeniu szeroko zakrojonych analiz naukowcy powołują się na konkretne korzyści płynące z koegzystencji mięsożerców i ludzi. Okazuje się na przykład, że populacja lisów jest ściśle powiązana z ogniskami boreliozy, ponieważ to małe ssaki, którymi żywią się lisy, są odpowiedzialne za rozprzestrzenianie zakażonych kleszczy.
Z obecności ptaków i nietoperzy zadowoleni powinni być hodowcy kakaowca z Sulawesi. To one zapobiegają zniszczeniu 30 proc. upraw. Amerykanie mogliby zwiększyć wysiłki zmierzające do przesiedlenia kuguarów na tereny, z których zostały wyparte przez człowieka, bo to ograniczy ilość kolizji pojazdów z jeleniowatymi, o 22 proc., co w perspektywie 30 lat pozwoli zaoszczędzić 2,13 mld dolarów. Przykłady można mnożyć w nieskończoność.
Niestety, wiele drapieżników ma kłopoty. Lamparty zniknęły z 78 proc. swojego historycznego zasięgu, lwy błyskawicznie giną poza obszarami chronionymi, 17 z 22 gatunków sępów jest zagrożonych, a to wszystko przez działania człowieka.