Jarosław Gowin już wcześniej wypowiadał się przeciwko likwidacji ograniczenia wysokości poboru składek na ZUS. W czwartek potwierdził to w programie „Tłit" Wirtualnej Polski.
Temat zdjęty z agendy?
– Porozumienie nie zagłosuje za likwidacją 30-krotności i myślę, że ten temat zostanie zdjęty z agendy – stwierdził wicepremier Gowin. Dodał, że poinformował o tym Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę. Koalicjanci PiS, Porozumienie Gowina i Solidarna Polska, wprowadzili do nowego Sejmu po 18 posłów. Więcej niż w poprzedniej kadencji. Nieoficjalnie wiadomo, że żądają teraz od szefa PiS dodatkowych stanowisk i korekt w programie. Bez ich głosów partia Kaczyńskiego traci większość w Sejmie. Jedną z korekt programowych, której żąda Porozumienie Gowina, jest wycofanie się rządu z planu likwidacji 30-krotności.
– Teoretycznie PiS i Solidarna Polska mogą przegłosować takie rozwiązanie np. z lewicą. Ale likwidacja 30-krotności to uderzenie w najwyżej wykwalifikowanych specjalistów, informatyków, mechatroników, naukowców, wynalazców itd. Czyli w tę najbardziej kreatywną część społeczeństwa. Do takiego uderzenia Porozumienie nie przyłoży ręki i miałem wrażenie, że moi rozmówcy przyjmują to ze zrozumieniem – mówił Jarosław Gowin.
Duża kwota z likwidacji
Dziś składki na ZUS płacimy od wynagrodzeń do poziomu 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej na dany rok kalendarzowy. Tak ustalona kwota daje w 2019 r. 142 950 zł brutto rocznie, czyli niespełna 12 tys. zł brutto miesięcznie. To, co zarobimy do tej kwoty, jest obłożone składkami na ZUS. To, co powyżej, już nie.