#RZECZoBIZNESIE: Jan Sarnowski: Nauka nie zna bardziej antykryzysowego systemu opodatkowania

Nauka nie zna bardziej antykryzysowego i prorozwojowego systemu opodatkowania niż podatek estoński. W Polsce wejdzie od 1 stycznia 2021 r. - mówi Jan Sarnowski, wiceminister finansów, gość programu Marcina Piaseckiego.

Publikacja: 25.06.2020 12:36

#RZECZoBIZNESIE: Jan Sarnowski: Nauka nie zna bardziej antykryzysowego systemu opodatkowania

Foto: tv.rp.pl

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w Polsce estońskiego CIT-u. Na czym polega to rozwiązanie?

Tak długo, jak zyski pozostają w spółce, nie płaci ona CIT. Spółka zapłaci podatek dopiero, gdy wspólnicy wypłacą sobie osiągnięty w firmie zysk, żeby przeznaczyć je na cele niezwiązane z prowadzoną działalnością gospodarczą. W ten sposób premiujemy pozostawianie środków w firmie, które można przeznaczyć na inwestycje.

Estoński CIT to też brak rachunkowości podatkowej, cyklicznych kalkulacji CIT-u, rozliczania kosztów czy amortyzacji. Dla firm oznacza to zwolnienie z wielu obowiązków, co wiąże się z niższymi kosztami obsługi prawnej i większym bezpieczeństwem prowadzenia działalności.

Jednak nie będzie można trzymać pieniędzy w firmie w nieskończoność.

Zgadza się. Jednak większe i cyklicznej inwestycje odbiją się lepiej na samych firmach, w których zwiększy się ilość środków trwałych i produktywność dzięki kupieniu nowych maszyn. Zwiększy się też skala prowadzenia działalności i zatrudnienie.

Wdrożenie estońskiego CIT-u może doprowadzić w Polsce do powstania aż 120 tys. nowych miejsc pracy. To będzie potężny generator nowych miejsc pracy, który poprawi sytuację na rynku. Te miejsca pracy powstaną w nowych, rozwijających się firmach, gdzie efektywność pracy będzie wyższa.

Od kiedy estoński CIT zacznie obowiązywać w Polsce?

Już od początku przyszłego roku. Wzmocni płynność firm i ich odporność na kryzysy.

Jakie firmy będą mogły skorzystać tego rozwiązania?

Przede wszystkim spółki kapitałowe, czyli spółki z ograniczoną odpowiedzialnością i akcyjne. Ich przychody nie mogą przekraczać 50 mln zł rocznie, a udziałowcami muszą być osoby fizyczne. Z estońskiego CIT-u skorzysta w przyszłym roku aż 200 tys. firm.

Trzeba też osiągać większość wpływu z rzeczywistej działalności w Polsce, zatrudnienie przynajmniej 3 pracowników i stały wzrost inwestycji. Wszystkie te warunki wynikają wprost z celu podatku estońskiego. Chodzi o rozbicie bariery w firmach, jaką jest dla nich brak środków na rozwój. Żeby z mikro stawały się małe, z małych średnie, później duże. Nie chcemy zachęcać firm do tworzenia w Polsce spółek wydmuszek, które by unikały opodatkowania.

Dlaczego estoński CIT nie będzie dotyczył większych firm?

Estończycy przedstawili nam mankamenty swojego systemu. Jest to np. niewielki wpływ reformy na duże firmy. Twierdzą, że gdyby mieli wprowadzać reformę jeszcze raz, ograniczyliby ją tylko dla firm sektora MŚP.

Estończycy do dzisiaj nie wypracowali sposobu na to, żeby firmy w rzeczywistości inwestowały, a nie tylko gromadziły środki na kontach. Nasz warunek zwiększania inwestycji w okresach dwuletnich jest impulsem, żeby spółki stale zwiększały wolumen inwestycji.

Trzecim problemem w Estonii jest nieszczelność systemu. Jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się tam spółki wydmuszki. Dlatego my ograniczymy zastosowanie systemu tylko do firm działających w Polsce.

Jak w ogóle ten system przyjął się w Estonii? Był to pozytywny impuls dla gospodarki?

Reforma CIT została wprowadzona tam w 2000 r. Recenzje są bardzo dobre, zarówno w zakresie krótko i długoterminowym. Po pierwszych 3 latach Estonia zanotowała szybszy wzrost inwestycji niż Litwa i Łotwa. Za tym podążył wzrost produktywności, a to przełożyło się na szybszy wzrost PKB. Ten impuls inwestycyjny został na stałe. Estońskie firmy do dzisiaj rozwijają się szybciej niż ich konkurenci w krajach regionu. Co roku estońskie firmy przeznaczają na zakup środków trwałych większą część PKB niż średnia unijna.

Firmy bez problemów płynnościowych to odporniejsza gospodarka. 99 proc. estońskich citowców potwierdziło, że łatwiej przetrwali kryzys w 2008 r. Estonia do dzisiaj jest światowym liderem pod względem przyjazności systemu podatkowego. Rozliczenie CIT trwa tam 5 godz. rocznie, w Polsce prawie 60.

Jednak Estonia to kraj niewielki, ludność porównywalna do Warszawy, nieduża gospodarka. Skąd pomysł, żeby wzorować się na rozwiązaniach Estonii, a nie gospodarkach większych z bardziej zróżnicowanymi problemami?

Nauka nie zna bardziej antykryzysowego i prorozwojowego systemu opodatkowania niż podatek estoński. Tutaj łączą się 2 elementy. Zachowanie środków w spółce i impuls inwestycyjny oraz ogromna prostota w rozliczeniu. Tego rodzaju narzędzie jest szczególnie potrzebne w sytuacjach, gdy gospodarka wychodzi z kryzysu i potrzebuje bardzo silnego impulsu inwestycyjnego. Wdrażanie tego rodzaju narzędzi jest ograniczone do konkretnych momentów cyklu koniunkturalnego. Wdrożenie tego rozwiązania 3 lata temu w Polsce nie przyniosło by takich efektów, jak może od 1 stycznia 2021 r.

Nie jest prawdą, że mało krajów korzysta z rozwiązań pokrewnych, wspierających inwestycje w MŚP. 1 do 1 model estoński wprowadziły małe państwa (Estonia, Łotwa, Gruzja). Natomiast ulgi proinwestycyjne o tym samym skutku funkcjonują w innych krajach UE, np. w Niemczech i Austrii.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w Polsce estońskiego CIT-u. Na czym polega to rozwiązanie?

Tak długo, jak zyski pozostają w spółce, nie płaci ona CIT. Spółka zapłaci podatek dopiero, gdy wspólnicy wypłacą sobie osiągnięty w firmie zysk, żeby przeznaczyć je na cele niezwiązane z prowadzoną działalnością gospodarczą. W ten sposób premiujemy pozostawianie środków w firmie, które można przeznaczyć na inwestycje.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Polska w piątce krajów UE o najwyższym deficycie. Będzie reakcja Brukseli
Budżet i podatki
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale. VAT w górę, PIT dołuje
Budżet i podatki
Francja wydaje ciągle za dużo z budżetu
Budżet i podatki
Minister finansów: Budżet wygląda całkiem dobrze
Budżet i podatki
Polacy zmienili nastawienie do podatków. Zawinił Polski Ład