Tempo uchwalenia nowych przepisów było błyskawiczne: 22 marca odpowiednie poprawki do kodeksu podatkowego, przygotowane przez deputowanego Andrieja Makarowa z putinowskiej Jednej Rosji, uchwaliła Duma. Za zwolnieniem ulubionych bogaczy Kremla z opodatkowania głosowało 322 deputowanych, a przeciwnych było 85. Tydzień później (29 marca) ustawę zatwierdziła Rada Federacji. 4 kwietnia ustawę podpisał prezydent.
Nowe prawo obowiązuje wstecz: od 1 stycznia 2014 r. Ci, którzy mają biznesy albo nieruchomości za granicą, mogą nie płacić podatków w Rosji. Pod warunkiem, że ich nazwiska figurują na listach osób objętych sankcjami Unii Europejskiej i USA. Na liście amerykańskiej znajduje się 56 Rosjan, a na unijnej – 157 obywateli Rosji i Ukrainy.
Numerem jeden jest Giennadij Timczenko, współwłaściciel wielu rosyjskich firm. Był współzałożycielem i właścicielem szwajcarskiej spółki Gunvor, handlującej rosyjską ropą. Dzień przed ogłoszeniem czarnej listy odsprzedał swoje udziały w Gunvorze parterowi biznesowemu – obywatelowi Szwecji. Ze Szwajcarii przeniósł się do rezydencji pod Moskwą. Wiele razy narzekał, że sankcje uniemożliwiają mu korzystanie z prywatnego odrzutowca i serwisowanie go oraz podróże w interesach. Oprócz rosyjskiego ma paszport fiński, bo w latach 90. tam wyjechał i działał w biznesie. Według wielu mediów miał służyć w KGB razem z Putinem, jednak stanowczo temu zaprzecza. W opinii części rosyjskich dziennikarzy Timczenko jest najbogatszym Rosjaninem.
Kolejni na czarnej liście są bracia Arkadij i Borys Rotenbergowie. To przyjaciele Władimira Putina jeszcze z młodości. Razem trenowali judo. Firma Rotenbergów jest monopolistą w dostawach rur wielkogabarytowych dla Gazpromu.
Następny objęty sankcjami i korzystający z nowego prawa to Jurij Kowalczuk – największy akcjonariusz Banku Rossija. Jest bankierem wielu wyższych urzędników Kremla, bliskim doradcą prezydenta Federacji. Amerykanie nazywają go jednym z „kasjerów Putina".