Theresa May wymusiła na swoim rządzie kompromisowy scenariusz wyjścia z Unii. Teraz musi do niego przekonać tak brytyjski parlament, jak Brukselę. W obu przypadkach nie będzie to łatwe.
Premier zamknęła swoich ministrów na 12 godzin w XVI-wiecznej rezydencji Chequers pod Londynem. Czołowi zwolennicy twardego rozwodu z Unią, jak Boris Johnson i Micheal Gove, w pierwszej części dyskusji mieli ostro oponować przeciw propozycji szefowej rządu. W końcu dali za wygraną. – Nie wszystko, czego oczekiwaliśmy, udało się osiągnąć. Ale jestem realistą. Jedność rządu to wielka wartość – mówił w sobotę Gove w czołowym programie BBC „Andrew Marr Show".
Czytaj także: Londyn ma wreszcie pomysł na przyszłe stosunki z Unią
Stanowisko Theresy May miało być powodem do ogłoszenia decyzji o rezygnacji rezygnacji przez brytyjskiego ministra ds. Brexitu, Davida Davisa.
Swoją decyzję minister tłumaczył w liście. Wyjaśnił, że Londyn może pójść na kolejne ustępstwa, a cele które przed sobą postawił mogą nie zostać zrealizowane. Mają do tego doprowadzić decyzje podejmowane przez brytyjską premier. Davis jest zwolennikiem tzw. twardego Brexitu.