Telewizja miała zabić radio i kino, a serwisy streamingowe płyty CD, które wcześniej pogrzebać miały winyle. Oczywiście czasami faktycznie towar hitowy znika zastąpiony przez nowinki, co miało miejsce choćby w przypadku kaset magnetofonowych, ale zazwyczaj takie prognozy można włożyć między bajki.
Doskonale widać to teraz w przypadku rynku muzycznego. Winyle wracają, sprzedaż płyt też jakoś dramatycznie się nie załamuje, a to serwisy streamingowe stoją trochę w narożniku. Inwestorzy powoli przestają wierzyć, że kiedykolwiek zaczną zarabiać pieniądze, choć ich wyceny nadal liczone są w miliardach dolarów. Mimo to kolejne rundy finansowania są coraz trudniejsze, a te ostatnie to już właściwie kredyty zamiast góry pieniędzy za 5 proc. podwyższonego kapitału. Buntują się też artyści, którym za odtworzenie utworu płacą setne czy tysięczne części centa.