Francji poświęcono kolejne dwa spotkania czwartej edycji Programu Handlu Zagranicznego. Odbyły się one w Zielonej Górze i Poznaniu.
– Wymiana handlowa Polski z Francją stale rośnie, i to Polska od kilku lat notuje dodatnie saldo handlowe. W 2018 r. wartość importu z Francji do Polski wyniosła 35 mld zł, a wartość eksportu z Polski nad Sekwanę 52,1 mld zł – przypomniała Monika Constant, dyrektor generalna Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej.
– Aspektem, który trzeba wziąć pod uwagę podczas rozmów biznesowych, są różnice kulturowe między Francją a Polską. Prowadząc negocjacje z francuską firmą, konieczne jest zrozumienie zwyczajów i obyczajów nad Sekwaną – podkreśla Adam Zohry, senior associate w dziale doradztwa w międzynarodowej firmie doradczej Mazars, wywodzącej się z Francji. Jak tłumaczy, pierwsze wrażenie podczas spotkania jest bardzo ważne. Szczególną uwagę przywiązuje się do wyglądu zewnętrznego i ubioru. Jeśli chodzi o punktualność, jest trochę luźniej niż w Polsce, kilkuminutowe spóźnienie nie dziwi.
– Coraz więcej francuskich przedsiębiorców mówi po angielsku, ale pomimo to warto rozmawiać z nimi po francusku lub mieć przy sobie kogoś, kto byłby w stanie to zrobić. Jest to wielkim atutem i może to być klucz do bliższych kontaktów i wzajemnego zaufania – tłumaczy Zohry.
– „Déjeuner d'affaires", czyli po francusku obiad biznesowy, jest okazją, żeby zjeść i porozmawiać o biznesie. Zazwyczaj trwa on od 1,5 do 2h. Z kolei negocjacje trwają zazwyczaj dłużej niż w przypadku rozmów z Niemcem czy Anglikiem. We Francji panuje kultura spotkań biznesowych. Dlatego aby sfinalizować projekt, trzeba często zorganizować szereg spotkań – wyjaśnia ekspert z Mazars.