Kto zatruł Kamczatkę? Greenpeace wskazuje na wojsko

Wyjątkowy półwysep z wyjątkową przyrodą przeżywa katastrofę ekologiczną. Skażone plaże pełne są martwych zwierząt. Według Greenpeace trucizna nie pochodzi z przepływających tankowców, ale wpłynęła do morza rzeką z rejonu nieczynnego poligonu wojskowego. Trucizna to prawdopodobnie stare paliwo rakietowe.

Aktualizacja: 08.10.2020 14:12 Publikacja: 08.10.2020 11:09

Kto zatruł Kamczatkę? Greenpeace wskazuje na wojsko

Foto: AFP

Do Moskwy odleciał samolot z 250 kilogramami próbek wody, gleby i martwych zwierząt, które ocean wciąż wyrzuca na plażę południowego wschodu Kamczatki. Instytuty w stolicy mają ustalić, co zabiło zwierzęta, skaziło wody i plaże oraz gdzie jest źródło skażenia.

Władze półwyspu od początku lekceważyły sygnały o zanieczyszczeniu, które zgłaszali miejscowi surferzy. Ludzie c podczas pływania, odczuli mdłości, ból i zawroty głowy, sztywnienie mięśni. Plaże były pełne martwych stworzeń - fok, ośmiornic jeżowców, ptaków morskich. Urzędnicy przekonują, że szkodliwe substancje przyniosło morze.

Jednak według Greenpeace Russia i miejscowych ekologów trucizna wpłynęła do oceanu rzeką już 9 września. Organizacja umieściła w sieci zdjęcia z powietrza, które pokazują plamy żółtej pienistej substancji rozlane u ujścia jednej z rzek. Jedną z wersji jest wyciek paliwa radioaktywnego z obiektów wojskowych. 9 września nie jest tu przypadkową datą. Wtedy nad Kamczatką szalał pierwszy jesienny cyklon.

AFP

Według naukowca z Kamczatki Dmitrija Lisicyna, szefa organizacji Sakhalin Environmental Watch, prawdopodobną przyczyną zdarzenia jest wyciek starego paliwa rakietowego. Jest ono przechowywane na poligonie Radygino nieczynnym od 1998 roku. Poligon znajduje się około 10 km od plaży Chalaktyrskiej na zboczu wulkanu Kozielskij. Zbocze wulkanu schodzi do Oceanu Spokojnego, pisze Deutsche Welle.

W rozmowie z DW Lisicyn zauważył, że w rejonie składowiska znajdują się liczne kanały tymczasowych potoków, które są wypełniane wodą podczas intensywnych opadów deszczu. „Dopiero 9 września nadszedł cyklon, był ulewny deszcz i duża ilość wody spłynęła po zboczu wulkanu do morza. Jest bardzo prawdopodobne, że cyklon spowodował uszkodzenie starych, zardzewiałych i nieprawidłowo zabezpieczonych zbiorników i duża ilość paliwa rakietowego trafiła ze strumieniami i rzekami do oceanu".

Wersja o wycieku ropy wydaje się Lisicynowi mało prawdopodobna. „Fakt, że nawet zwierzęta, których siedliskiem jest dno oceanu, wymarły, sugeruje zatrucie całego słupa wody. Nie obserwuje się tego w przypadku wycieku ropy" - podkreśla ekspert. „Produkty naftowe są lżejsze od wody i gromadzą się w plamach na powierzchni. Nie są wystarczająco toksyczne, aby zabić tak wiele zwierząt".

Urzędnicy Kamczatki przyznają, że nie wiedzieli o składowanym, na zboczu wulkanu, niebezpiecznym paliwie rakietowym. Według Lisicyn, najpilniejszą rzeczą do zrobienia jest teraz inspekcja miejsca składowania paliwa i wszystkich cieków wodnych, które schodzą z niego do oceanu.

AFP

Mimo, że administracja półwyspu już wie, co może być przyczyną katastrofy, to żadne prace nie są na składowisku wykonywane. Co więcej, jeden z urzędników wysokiego szczebla administracji Kamczatki - osoba odpowiedziała za ekologię wyjątkowo półwyspu, od naukowca dowiedział się, że w pobliżu miejsca katastrofy było gromadzone paliwo rakietowe.

Wobec bezczynności władzy, zagrożenie dla mieszkańców i przyrody rośnie. Opary paliwa rakietowego są wysoce rakotwórcze. Greenpeace podkreśla, że paliwo to jedna z możliwych wersji. Kamczatka za czasów sowieckich, podobnie jak wyspa Sachalin była zamkniętym dla świata zewnętrznego miejscem; najeżonym tajnymi obiektami wojskowymi.

Po rozpadzie ZSRR i zamknięciu większości obiektów wojskowych, przez dziesięciolecia pozostały one bez kontroli i ochrony. Do dziś nie wiadomo tak naprawdę, co znajduje się na rdzewiejących poligonach, pod warstwą ziemi i roślin.

Do Moskwy odleciał samolot z 250 kilogramami próbek wody, gleby i martwych zwierząt, które ocean wciąż wyrzuca na plażę południowego wschodu Kamczatki. Instytuty w stolicy mają ustalić, co zabiło zwierzęta, skaziło wody i plaże oraz gdzie jest źródło skażenia.

Władze półwyspu od początku lekceważyły sygnały o zanieczyszczeniu, które zgłaszali miejscowi surferzy. Ludzie c podczas pływania, odczuli mdłości, ból i zawroty głowy, sztywnienie mięśni. Plaże były pełne martwych stworzeń - fok, ośmiornic jeżowców, ptaków morskich. Urzędnicy przekonują, że szkodliwe substancje przyniosło morze.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Czy to jest koniec audytu w obecnej postaci?