Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało o rozpoczęciu zapowiedzianych w ubiegłym tygodniu kontroli w spółkach z udziałem Skarbu Państwa. Na początek wytypowano pięć koncernów uznanych za strategiczne – CBA szacuje, że razem z ich spółkami zależnymi postępowanie obejmie kilkadziesiąt podmiotów.
CBA podało, że będzie sprawdzać sygnały o nieprawidłowościach, które docierały z tych grup. Pod lupę trafią przede wszystkim umowy dotyczące obsługi public relations, reklamy, doradztwa itp., zawarte od grudnia ub.r. – a więc po przejęciu władzy przez PiS. Kontrolerzy przyjrzą się, kto z kim i na jakich warunkach podpisywał umowy, oraz dokumentom poświadczającym wykonanie i rozliczenie zleconych prac.
We wtorek premier Beata Szydło spotkała się w sprawie audytu z ministrami wszystkich resortów, które mają pod kuratelą spółki z państwowym udziałem.
Wcześniej minister koordynator służb specjalnych i były szef CBA Mariusz Kamiński mówił, że ministrowie do przełomu września i października mają poinformować go o sytuacji w podległych firmach. CBA będzie też przekazywać ministrom wnioski o interwencję, jeśli kontrola wykaże, że nie doszło do złamania prawa, ale do działań nieetycznych. Pod lupę CBA ma trafić w sumie blisko 70 przedsiębiorstw i agend.
Działania rządu i CBA to konsekwencja afery w sprawie zarządzania państwowymi spółkami. Ciemne chmury zebrały się zwłaszcza nad Dawidem Jackiewiczem, który w ubiegłym tygodniu stracił fotel szefa resortu skarbu – dymisję tłumaczono jednak zakończeniem misji przez ministra.