Za oknem, w cieniu ponad 30 st. C. W centrum dużych miast rozgrzane ulice i biurowce podnoszą temperaturę do ponad 40 st., a przechodnie w centrum Warszawy ze współczuciem zerkają na robotników pracujących w spiekocie na budowach kolejnych drapaczy chmur. W biurach i sklepach furczą wiatraki albo chodzą klimatyzatory, lecz w wielu firmach czy urzędach jest tak gorąco, że trudno pracować.
Komfort do 25 stopni
Przybywa pracowniczych skarg na tropikalne warunki pracy. Jak informuje Danuta Rutkowska, rzecznik Głównego Inspektora Pracy, do początku lipca do Państwowej Inspekcji Pracy skierowano już 391 skarg w związku z upałami, w tym 212 na nieprawidłowości w zakresie wydawania napojów i 179 – na wysoką temperaturę w pomieszczeniach pracy (w połowie czerwca tych drugich było ponad 150).
Co znaczy za wysoka temperatura? Problem w tym, że przepisy tego nie regulują – określają tylko minimalne temperatury powietrza w miejscu pracy (w biurach dolny limit to 18 st. C). Temperaturą maksymalną przepisy nie zajmują się poza przypadkiem młodocianych pracowników, którzy nie mogą pracować w pomieszczeniach, gdzie temperatura przekracza 30 st. C.
Reszta z nas formalnie może pracować w upale, choć według rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej w zakładach pracy należy zapewnić temperaturę odpowiednią do rodzaju wykonywanych zadań.
Byle nie za zimno
Jak przypomina prof. Alicja Bortkiewicz, kierownik Zakładu Fizjologii Pracy i Ergonomii w Instytucie Medycyny Pracy w Łodzi (IMP), przyjmuje się, że dopuszczalna maksymalna temperatura dla osób pracujących w gorącym środowisku (i przyzwyczajonych do takich warunków) wynosi przy lekkiej pracy 30 st. C, zaś przy umiarkowanym wysiłku powinna być o dwa stopnie niższa. Z kolei przy ciężkiej pracy fizycznej maksymalna temperatura to 25–26 st.