Z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że o ile jeszcze w 2020 r. miesięcznie otwieranych było po 30–40 postępowań restrukturyzacyjnych i w całym roku było ich 800, to jedynie w czerwcu wniosków było 266. W efekcie całe półrocze to już 1 tys. postępowań i wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z długim trendem. Wiele zależy od dalszego rozwoju pandemii, a niestety należy się liczyć ze scenariuszem, iż obostrzenia wrócą, przynajmniej dla niektórych sektorów.
– Poprzednie lockdowny pochłonęły dużą część rezerw finansowych, które zazwyczaj i tak były niewielkie. Kolejne obostrzenia spowodują, że sytuacja może stać się dramatyczna, a liczba otwartych postępowań może wzrosnąć nawet dwukrotnie – do 200–300 w każdym miesiącu. Może to oznaczać, że 2021 r. w czarnym scenariuszu zamkniemy z liczbą nawet 3 tys. nowych postępowań – mówi Małgorzata Anisimowicz, kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny i prezes zarządu PMR Restrukturyzacje.

Firmy w kłopotach
Nawet w optymistycznym wariancie postępowań będzie przynajmniej dwa razy tyle, co przed rokiem. – Przy założeniu, że w gospodarce nie pojawią się już żadne nowe obostrzenia, a handel, gastronomia czy branża hotelarska będą mogły normalnie funkcjonować, i tak możemy oczekiwać około 100 nowych postępowań miesięcznie – mówi Aleksandra Pakuła, radca prawny w Kancelarii FKK.
Z restrukturyzacji korzystają już także duże firmy, jak Piotr i Paweł, w przypadku której jest ona zakończona. Także Sfinks, który w maju informował o zatwierdzeniu przez sąd układu z wierzycielami. Firma wciąż się rozwija, uruchamia kolejne lokale i zarządza siecią 123 punktów pod kilkoma markami. Z tej opcji korzystają kolejne firmy, jak Komputronik, a sięga po nią także mocno dotknięta pandemią branża odzieżowa.