Koniec tarczy dla samozatrudnionych

Wkrótce się okaże, ile jednoosobowych działalności przetrwało pandemię, a ile z nich żyło tylko dzięki kroplówce od państwa i teraz zniknie z rynku. Rząd nie ma dla nich nowych form wsparcia.

Aktualizacja: 01.07.2020 11:35 Publikacja: 30.06.2020 21:00

Koniec tarczy dla samozatrudnionych

Foto: Adobe Stock

Tylko do końca czerwca firmy mogły składać wnioski o zwolnienie ze składek ZUS w ramach tarczy antykryzysowej. Tym samym wyczerpał się jeden z najpopularniejszych instrumentów pomocowych dla przedsiębiorstw dotkniętych pandemią. W sumie skorzystało z niego ok. 1,4 mln podmiotów, dzięki czemu w ich kieszeniach zostało ok. 10,1 mld zł.

Czytaj także: Jak dostać postojowe będąc samozatrudnionym

Sprawdzian dla firm

To niezbyt dobra wiadomość dla setek tysięcy przedsiębiorców, bo już za czerwiec będą musieli zapłacić składki za siebie i swoich pracowników w pełnej wysokości. Ale to nie koniec złych informacji, bo powoli kończą się także inne instrumenty z tarczy antykryzysowej. Przykładowo wnioski o tzw. świadczenie postojowe (to ponad 2 tys. zł na miesiąc dla samozatrudnionych i zleceniobiorców) można składać jeszcze długo, ale otrzyma się je tylko trzy razy. Jeśli ktoś dostał je za kwiecień, maj i czerwiec, wyczerpał już swoją pulę. Podobnie jest np. z mikropożyczką w wysokości 5 tys. zł (można ją było uzyskać tylko raz) czy dopłatami na ochronę miejsc pracy (są dostępne na trzy miesiące).

Czytaj także: Tarcza 4.0. Dokładny przegląd wszystkich form wsparcia

Inaczej mówiąc, pomoc publiczna z tarczy antykryzysowej, która niewątpliwie ułatwiła życie firmom w najtrudniejszym okresie, już się kończy, a ze strony rządu nie słychać, by prowadzone były prace nad jej wydłużeniem. – Nadchodzące tygodnie będę więc prawdziwym sprawdzianem, jak firmy będą w stanie poradzić sobie w nowej rzeczywistości bez pomocy ze strony państwa – komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Niepewny mikrobiznes

Szczególnie będzie to test i wyzwanie dla jednoosobowych firm. Bo o ile te pozostałe (mikro-, małe i duże) mogą dalej korzystać np. z hojnej tarczy finansowej PFR, o tyle dla samozatrudnionych jest ona niedostępna. Pozostanie im bardzo niewiele i raczej drobnych form wsparcia, w tym dotacje z funduszy UE na kapitał obrotowy. Instrument ten dla średnich firm koordynuje PARP, a dla mikro- i małych – urzędy wojewódzkie. Przykładowo na Mazowszu do podziału będzie ok. 80 mln zł.

Jak samozatrudnieni poradzą sobie z tym wyzwaniem? Jak wynika z badań Centrum Monitoringu Sytuacji Gospodarczej, to właśnie jednoosobowe działalności mogą mieć największe problemy z powrotem do normalności. Już do czerwca 8,7 proc. z nich straciło płynność, a średnio ich przychody spadły aż o 44 proc. (to największy odsetek wśród wszystkich firm). Wśród samozatrudnionych panuje też największa niepewność co do poprawy sytuacji i powrotu do normy – prawie 60 proc. z nich nie wie, kiedy to może nastąpić (choć największymi pesymistami są tu średnie i duże firmy).

Kto zniknie z rynku

– Gospodarka weszła na taki poziom odmrożenia, że większość firm, w tym tych jednoosobowych, może sprawnie funkcjonować. Może na niższych obrotach niż przed pandemią, ale na poziomie zapewniającym możliwość kontynuacji działalności – zauważa Kozłowski. – Pewne jest jednak, że nie wszystkim się uda, są bowiem i tacy, którzy stracili wszystkie zasoby, kontrahentów, zamówienia i klientów i nie będą w stanie tego odbudować – podkreśla.

Teraz znikną z rynku, a zdaniem Kozłowskiego będzie to można zauważyć w rosnącej liczbie zawieszanych czy zamykanych działalności. – Pierwszą falę zawieszeń i zamknięć obserwowaliśmy w marcu, potem nawet liczba nowych działalności wzrosła, a tych zamykanych spadła poniżej średniej. Można więc podejrzewać, że część firm wstrzymywała się z likwidacją, bo bardziej opłacalne było korzystanie z instrumentów tarczy antykryzysowej – uważa Kozłowski.

Kroplówka dla branż

– Zapewne są takie firmy, które przez ostatnie miesiące żyły tylko dzięki kroplówce od państwa i teraz nie wrócą już na rynek – przyznaje Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC. Pytanie, czy należy je ratować za wszelką cenę. Albo czy państwo powinno przedłużyć pomoc dla najbardziej zagrożonego mikrobiznesu. – Raczej nie – odpowiadają zgodnie eksperci.

– Nie zmienia to faktu, że pewne działania pomocowe powinny być kontynuowane – uważa Bernatowicz. – Może nie tak szeroko jak dotychczas, ale są branże, w których firmom trudno będzie stanąć na nogi. Chodzi o branżę turystyczną, eventową, transportu, tzw. branże kultury i spędzania wolnego czasu. Nie mogą one w pełni funkcjonować nawet po odmrożeniu, dla nich można pomyśleć o przedłużeniu zwolnień ze składek ZUS – postuluje Bernatowicz.

– Największa pomoc publiczna dotyczyła sytuacji kryzysowej i nie ma sensu jej kontynuować w nieskończoność. Ale kroplówka dla firm powinna być odłączana stopniowo i ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb branż, które przez pandemię ucierpiały i cierpią najbardziej – zaznacza też Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan.

Przyciągnąć klientów

Baczewski podkreśla, że rząd powinien jak najszybciej zacząć prace nad nowym modelem pomocy dla gospodarki, czy to w postaci pomocy bezpośredniej dla branż, czy wsparcia popytu.

– Samozatrudnieni, podobnie jak inne firmy, muszą sobie teraz radzić sami – komentuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Pomoc publiczna powinna być tylko sektorowa. Największy problem widzę w branży restauracyjnej, dlatego proponujemy wprowadzić tu jedną stawkę VAT na poziomie 8 proc. To pozwoli obniżyć ceny, przyciągnąć klientów i zwiększyć zyski oraz szansę na przetrwanie tej branży – podkreśla Kaźmierczak.

Opinia dla „rz"

Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców

Kryzys związany z pandemią nie skończył się, firmy nadal będą mieć kłopoty i pomoc w tej sytuacji jest konieczna. Pytanie, czy stać nas na tak dużą skalę pomocy jak dotąd; bezpośrednio do firm poszło 100 mld zł. Pewnie nie, dlatego przygotowaliśmy dziesięć postulatów rozwiązań systemowych, które przedstawimy rządowi. To m.in. wprowadzenie dobrowolności w składkach ZUS za przedsiębiorców.

Tylko do końca czerwca firmy mogły składać wnioski o zwolnienie ze składek ZUS w ramach tarczy antykryzysowej. Tym samym wyczerpał się jeden z najpopularniejszych instrumentów pomocowych dla przedsiębiorstw dotkniętych pandemią. W sumie skorzystało z niego ok. 1,4 mln podmiotów, dzięki czemu w ich kieszeniach zostało ok. 10,1 mld zł.

Czytaj także: Jak dostać postojowe będąc samozatrudnionym

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyklingu butelek i opakowań?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro