W maju Komisja Europejska nałożyła na Facebooka 110 mln euro grzywny. Internetowy gigant został ukarany za przekazanie Brukseli w 2014 roku niedokładnych informacji, gdy urzędnicy KE wydawali zgodę na przejęcie przez niego komunikatora WhatsApp.
W czerwcu pojawiła się informacja, że Komisja Europejska nałożyła na Google karę w wysokości 2,42 mld euro za nadużywanie dominującej pozycji i faworyzowanie własnej porównywarki cenowej.
Pod koniec czerwca niemiecki parlament uchwalił przepisy, według których administratorzy portali internetowych będą musieli usuwać wpisy propagujące mowę nienawiści lub fałszywe wiadomości. Administratorzy, którzy zaniedbają wpisy kwestionujące Holokaust, podżegające do nienawiści i przemocy lub antysemickie, mogą zostać obciążeni grzywną wynoszącą nawet 50 mln euro.
Atlantyckie różnice kulturowe
- Stany Zjednoczone promują raczej łagodniejsze podejście, które wypływa z amerykańskiej niechęci do ograniczeń wolności słowa – czytamy w Wall Street Journal. - Podejście promujące większą kontrolę ilustruje utwierdzone przez wojnę europejskie umiłowanie wolności osobistej i niechęć do mowy nienawiści.
Amerykańskie prawo również stara się wyznaczyć granice wolności słowa i swobody działania w internecie, choć nie dorównuje Komisji Europejskiej. Makan Delrahim, którego Donald Trump wybrał na szefa wydziału antytrustowego Departamentu Sprawiedliwości, obiecał „badać przypadki i stanowczo wdrażać prawo antymonopolowe z uwzględnieniem platform internetowych”.